Spis treści

Prolog1 2 3 45 6 7 8910111213141516 17 18
19 202122 23 2425262728 29 30 31

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Rozdział 7

DZIEKUJE ZA TYLE WEJŚĆ NA BLOGA <3 Jednak martwi mnie to, że jest tak mało komentarzy :C
Rozdział z perspektywy Seva, następny też taki będzie :D
Dwa spotkanie w jednym rozdziale - nie było łatwo XD Bo trudno się pisze spotkanie Śmierciożerców.
Trochę dziś krótko, ale strzelam focha na blogspota, bo mi usuwa wcięcia :C Jak tak można?!
Dobra, tyle gadania, życzę miłego czytania! (ale rym XD) I zapraszam do komentowania!

W szkole wreszcie nastała cisza. Po dziesięciu miesiącach wreszcie nastała błoga cisza. Grzechem byłoby się nią nie delektować. Chyba, że było się rozrywanym przez dwóch panów szpiegiem. I trzeba było ochronić wszystkie goryle, które na co dzień chodziły do tej szkoły. I nie można było się cieszyć błogą ciszą.
Severus Snape skrzywił się, gdy spojrzał w lustro. Po co je tu w ogóle trzymał? Jego skóra była nienaturalnie blada, nos ogromny, a do tego posiadał czarne oczy, patrzące na wszystkich z nienawiścią. Jego twarz okalał tłuste, długie, czarne włosy.
Opuścił łazienkę, przeszedł przez sypialnię, potem przez krótki korytarz i usiadł w fotelu naprzeciwko kominka. Ruchem różdżki przywołał książkę, którą ostatnio czytał, i zagłębił się w lekturze. Od zawsze marzył o tym, żeby przeczytać Filozofię eliksirów i jej znaczenie w rozwoju nauki, jednak była to książka, którą bardzo trudno było zdobyć. Przekopał Pokątną i Nokturn, a potem całą resztę księgarni, które znał i nigdzie jej nie znalazł. Aż wreszcie dostał ją od nowego nauczyciela Obrony Przed Czarną Magią.
Bill Armstrong trafił do tej szkoły w połowie roku szkolnego, ponieważ bardzo trudno było znaleźć nowego nauczyciela, po zamieszaniu, które wywołała tu Umbridge. Sam wolał nauczać eliksirów, odkąd pozbył się z tej szkoły Quirella. Zresztą czuł, że na tym stanowisku ciąży jakaś klątwa. Wracając do Armstronga – Snape na początku myślał, że trafił tu jako uczeń i poprawiał ostatnią klasę. Było to jednak niemożliwe, gdyż był on zaledwie kilka lat młodszy od Severusa. Kiedy dowiedział się, że zostaje nauczycielem, szczęka mu opadła.
Billy był najgorszym uczniem w szkole. Zachowywał się jak Huncwoci, z tą różnicą, że pochodził ze Slytherinu. Miał swoich kolegów, z którymi poniżał innych, ale Snape'a z jakiegoś powodu lubił. Chodził za nim cały czas, aż wreszcie Severus zaczął go tolerować.
Po tym, jak spotkali się po latach, Armstrong znów zaczął żywić do Severusa wielką przyjaźń. Tym razem jednak z wzajemnością, słabo okazywaną, ale zawsze. Tylko z nim mógł porozmawiać na serio, a teraz dostał od niego tą książkę. Nie do końca wiedział, jak mu się odwdzięczyć.
Półgodziny później Severus wstał i ruszył w stronę kominka.
-Nora – syknął, rzucając pod siebie proszek Fiuu.
Gdy wyszedł z kamiennego otworu, jego oczom ukazał się tłum ludzi. Wszyscy brnęli po schodach na górę. Dołączył się do nich. Zaraz za rogiem wchodzili do pokoju, który obecnie był niewiele mniejszy od Wielkiej Sali i pełen drewnianych krzeseł. Snape usiadł na miejscu znajdującym się na podeście, koło McGonagall.
-Gdzie Dumbledore? - zapytał.
-Powinien zaraz przyjść. Mówił, że musi jeszcze coś załatwić.
W odpowiedzi skinął i rozglądnął się. W pierwszym rzędzie siedzieli Weasley, Potter i inni Gryfońscy debile oraz osoby, które dopiero miały przystąpić do Zakonu. Tak samo w drugim i trzecim. Granger, o dziwo, usiadła wraz z Weasley najdalej jak mogła. Znajdowali się tu także stali członkowie, jak Moody, Tonks, czy Lupin. Zauważył mnóstwo obcokrajowców, kilku czarnych, Azjatów, Amerykanów i Aborygenów. Rozpoznał także delikatne Francuzki i podległych im mężczyzn oraz Kruma z kolegami.
-Dzień dobry – powiedział dyrektor, wchodząc z uśmiechem do pokoju. - Usiądźcie.
Nastała cisza. Dumbledore przyczłapał na podest, poprawił swoje błękitne szaty i przemówił.
-Witam na naszym kolejnym spotkaniu Zakonu Feniksa. Zaczniemy od zaprzysiężenia nowych członków. Gdy was o to poproszę, wstaniecie i złożycie przysięgę. Jednak musicie uważać, ponieważ gdy złamiecie to przyrzeczenie, to będziecie umierać w cierpieniu. W Zakonie nie potrzeba nam zdrajców, ani osób niezmotywowanych, dlatego możecie wyjść, póki jeszcze to możliwe.
Nastała cisza. Kilka osób poruszyło się na krzesłach, jednak nikt nie wyszedł.
Te dzieciaki nie wiedziały, co ich czeka. Będą podlegać każdemu rozkazowi Dumbledore'a, a on, do 'zmotywowania' ich, będzie manipulował nimi poprzez ich rodziny.
-Dobrze – uśmiechnął się. - Wstańcie i połóżcie rękę na sercu – polecenie zostało wykonane. - Wypowiadając następne słowa zobowiązujecie się do służby w Zakonie, spełnianiu zadań wam przydzielonych najlepiej jak umiecie, dochowywania naszych tajemnic i bronienia ich, jeżeli zajdzie taka potrzeba. Oznacza to także, że wierzycie w nasze przedsięwzięcie i pomożecie nam unicestwić Voldemorta oraz powstrzymać osoby, które będą nam w tym przeszkadzać. Jeżeli się zgadzacie, powiedzcie: Z własnej, nieprzymuszonej woli, wstępuje do Zakonu Feniksa i zobowiązuję się do pomocy w jego misji.
Słowa te przechodziły od ust do ust, aż wszyscy, którzy wcześniej stali, usiedli.
-Świetnie – powiedział dyrektor, uśmiechając się.
Dla Severusa był to lekko sadystyczny uśmiech. Nowe mięso, które będzie walczyć za jego idee.
-Przejdźmy więc do dalszej części spotkania. Każdy w Zakonie ma jakąś rolę, jednakże wszystko zgłaszacie do mnie. Jeżeli mnie by nie było, w każdej sprawie udajecie się do profesor McGonagall bądź do profesora Snape'a, jednakże jego będzie trudniej znaleźć. Zanim przydzielimy misje, chciałbym wam przedstawić naszych gości. Pochodzą oni z niemal wszystkich zakątków świata. Mamy tutaj Amerykanów, Australijczyków, Włochów, Francuzów, Hiszpanów, Rosjan, Kanadyjczyków, Bułgarów, Kenijczyków, Niemców oraz Polaków.
Wiele osób się uśmiechnęło i pokiwało w stronę Dumbledore'a. Ci ludzie byli niemal połową wszystkich znajdujących się w tym pomieszczeniu.
-Chciałbym wam także przedstawić Bnjamina Rosera oraz Katie Samert – wskazał dłonią na dwie, blade postacie w kącie. - Naszych przedstawicieli wśród wampirów.
Na sali nastąpiło poruszenie, podczas gdy do Dumbledore'a podszedł jeden z Włochów. Benjamin Roser, był wysokim, przystojnym, barczystym mężczyznom. Posiadał blond włosy, postawione lekko do góry i ubrany był w jasno dżinsową koszulę oraz ciemne spodnie. Katie Samert także była wysoka, ale nie aż tak, jak Roser. Była drobniutka, lekko się uśmiechała. Jej blond włosy pasowały do bladej skóry oraz lekkiej sukienki w kolorze kości słoniowej. Dziewczyna miała wyjątkowo czerwone usta.
Po chwili Severus dojrzał także Evelinne Green, żywo relacjonująca coś z Hermioną i Ginewrą, po chwili we trzy się zaśmiały i spojrzały na niego szybko. Weasley wykonała jakiś dziwny ruch ręką, a Green i Granger szybko ją powstrzymały. Uniósł brew w lekkim rozbawieniu.
-Dobrze, proszę o ciszę! - odezwał się dyrektor i wszyscy się uspokoili. - Nasi delegacie będą pracować na całym świecie i przekonywać innych, że to nasze racje są słuszne, a nie Voldemorta. Wielu z naszych młodych członków pracuje już z niektórymi profesorami, przyuczając się oraz pomagając im w codziennych obowiązkach. Profesor Sprout oraz Nevilla proszę o to, żeby zajęli się dostarczaniem roślin na eliksiry oraz znajdywaniem takich, które w jakiś sposób mogą nam się przydać na wojnie. Profesora Snape'a i Hermionę proszę o zaopatrywanie nas w najważniejsze eliksiry. Bez nich nie przeżyjemy tgodnia. Hagrida oraz Lunę proszę o dostarczanie nam składników pochodzenia zwierzęcego i zdobywanie zaufania stworzeń, które mogą nam pomóc podczas wojny. Resztę osób poinformuję osobiście o ich misjach. - Pogrzebał w wielkiej kieszenie wzdłuż szaty, wyciągnął zwitek pergaminu i podał go Snape'owi. - Sporządź potem listę składników, których wam brakuje, aby zrobić te eliksiry – zwrócił się bezpośrednio do niego, a potem obrócił do zgromadzonych. - Czy macie jeszcze jakieś pytania, zanim przejdziemy do dalszej części spotkania?
Nikt się, o dziwo, nie odezwał. Spodziewał się wyćwiczonej ręki Granger, falującej nad wszystkimi głowami, jednak dziewczyna tylko szepnęła coś do dziewczyn siedzących koło niej, a one w odpowiedzi pokiwały głowami.
-Dajcie mi chwilkę – uśmiechnął się i podszedł do grupki obcokrajowców, zaczynając rozmowę w innym języku.
Severus podrapał się po lewym przedramieniu. Myślał, że to może tylko efekt uboczny jakiegoś eliksiru, ale po chwili zdefiniował to uczucie jako wezwanie Czarnego Pana.
Wstał i podszedł do Dumbledore'a. Dotknął ręką jego ramienia, a dyrektor skinął. Wyszedł na dwór, jednak szybko dogoniła go Granger.
-Panie profesorze, miał mi pan powiedzieć, kiedy mam przyjść, aby dokończyć eliksir.
Rzucił jej spojrzenie, które mogłoby zabić. Lekko skuliła się w sobie i dodała:
-I mam pomóc z tymi eliksirami dla Zakonu.
-Nie potrzebuje niczyjej pomocy – syknął.
Spojrzała na niego i zapowietrzyła się, lecz po chwili powiedziała:
-Nie chodzi o pana – spuściła wzrok i włożyła dłonie do kieszeni spodni. - Eliksiru dla Zakonu są potrzebne na bieżąco i na pewno w dużych ilościach. Przy naszych badaniach sam pan nie zdąży.
-Jutro o dziewiątej, w moim gabinecie – warknął. - Wtedy ustalimy, kiedy nastąpi faza ostateczna eliksiru.
Skinęła, a wtedy obrócił się i aportował.
Po chwili stał przed bramą Hogwartu. Musiał przebrać się w szaty Śmierciożercy. Na szczęście Voldemort wiedział, że może się spóźnić. Nie chciał mu jednak zbytnio podpaść, więc bardzo się śpieszył. Wystarczy mu kara za ostatni raz.
Odsapnął nerwowo, założył maskę i wyszedł z lochów. Na jego szczęście – miał bardzo długie nogi, które zapewniały mu szybkie poruszanie się. Niemal biegł przez błonia. Otworzył bramę, na którą chwilę później z powrotem nakładał zaklęcia. Aportował się przed kolejną bramę, machnął różdżką i przeszedł przez nią.
Ruszył alejką w stronę ogromnych, czarnych drzwi. Otworzył je zaklęcie, przeszedł przez marmurowy przedpokój i wpadł do komnaty, w której siedzieli Śmierciożercy z Czarnym Panem w najważniejszym punkcie. Podszedł do swojego miejsca, które znajdywało się zaraz koło Voldeomrta, i ukłonił się.
-Panie – powiedział głębokim głosem, wyrażającym przeprosiny.
-Siadaj, Severusie, i powiedz, dlaczego się spóźniłeś? – odpowiedział lekkim tonem.
-Spotkanie Zakonu – opadł na krzesło i ściągnął maskę.
Teraz musiał mówić mu prosto w oczy. To zawsze było przerażające. Spoglądać w jego czerwone, świecące ślepia i kłamać. I robić to tak, żeby się nie domyślił. Na początku zawsze czuł się niepewnie, lecz nie dał tego po sobie poznać. Zbyt boleśnie zdawał sobie sprawę z tego, co może go w takiej sytuacji czekać.
-Dowiedziałeś się czegoś?
-Nie, panie – odparł zdecydowanie. - Zaprzysiężono nowych członków, a potem mnie wezwałeś. Uznałem, że nie dowiem się z tego spotkania więcej, niż już wiem. Dumbledore od razu o wszystkim mi mówi.
Czarny Pan nie musiał wiedzieć, że mieli sprzymierzeńców spoza granic Wielkiej Brytanii, a także wampirów.
-A co z Granger? - pisnęła Bella, a Voldemort poruszył się na krześle.
Snape powoli zaczynał mieć wątpliwości, czy Gryfonka jest mu potrzebna jedynie do szantażowania Pottera. Bellatrix na pewno by się ucieszyła, gdyby dostała nową zabawkę, ale nie był przekonany, czy by ją dostała.
-Spokojnie, Lastrange – syknął, patrząc na kobietę z pogardą. - Od twoich krzyków boli mnie głowa. - Nabrał powietrza i przeniósł wzrok z powrotem na Czarnego Pana. - Wakacje ma spędzić w Norze. I nie tylko ona.
Mężczyzna, a raczej człowiek-wąż, podrapał się po brodzie w zamyśleniu. Pozostali siedzący przy stole łaknęli każde słowo i przyswajali je dokładnie. Zdążyli się bowiem przekonać, co się dzieje, gdy nie uważają. Na poprzednim spotkaniu dość mocno oberwało się Avery'emu. Wcześniej Rokwoodowi. Bywało, że skarcił Bellę, jednakże bez użycia magii. Czarny Pan był coraz bardziej rozdrażniony i nieuważny. Trzęsły mu się ręce i cały czas chodził w zamyśleniu.
-Przypuścimy atak – warknął nagle i uderzył pięścią w stół. - Dużo bólu i tortur. Bella, Avery, Nott, Rokwood, panowie Malfoyowie i panna Parkinson. Severusie, zostaniesz w Zamku, udając, że nic nie wiesz. Jutro. - Ostatnie słowo przeciągnął z lubością. Cieszył się ze zdobyczy. - W południe.
-Przepraszam, Panie – odezwał się czarnowłosy. - Jutro Granger ma ze mną robić eliksiry i nie będzie jej w południe w Norze. Nie było by to normalne, jeżeli nagle bym to odwołał.
Cholera, po co to mówił! Teraz Czarny Pan na pewno będzie chciał, żeby to on ją tutaj przyprowadził.
-W takim razie zrobimy niespodziewany atak. Będzie bardziej... Wiarygodnie. - Zaśmiał się wrednie.

8 komentarzy:

  1. Historia robi się coraz ciekawsza. Treść dobra, ale bardzo "skaczesz" z wydarzeniami np.: przed chwilą Snape był w Norze a sekundę później już u Voldemorta. I jeszcze te odniesienia w dialogach -"czarnowłosy", "rudowłosa"-, nie wiadomo o kogo chodzi. Mogłabyś używać ich imion czy, -jak w przypadku Snape'a- nazwisk. Reszta jest w porządku i z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział, ale to żadna nowość ;)
    Bill Armstrong... Ciekawe czy ma coś wspólnego z Billiem Joe z Green Day'a
    Czekam na kolejną notkę z ciekawością... za każdym razem jak wchodzę i nie ma nowej, to czuję się jakby miotał mną szatan XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo wciągający blog,zaczytałam się.:)Ciekawie piszesz,a sposób w jaki przekazujesz treść jest genialny.Przyznam się bez bicia,że nie byłam fanką tego parringu,ale ty spowodowałaś,że zaczęłam chętniej czytać podobne fanfictions.:)
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział.:*
    PS:Sama piszę bloga,o zupełnie innej tematyce,ale myślę,że bliskiej nam wszystkim.:)Tak czy siak,jestem początkująca,interes się nie kręci,a ja nie mam pojęcia jak zebrać publiczność.Znajomym się podoba,ale szału nie ma,jeśli chodzi o wyświetlenia.A więc udzieliłabyś mi parę rad?

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak czytałam po raz pierwszy ten rozdział to było chwile po tym jak go wstawiłaś. Komentarz chciałam napisać już wtedy, ale akurat skączył mi się internet w telefonie a mnie w domu nawet nie było :c Przepraszam, że tak późno Ci pisze, mam nadzieję, że mi wybaczysz :3 W twoim opowiadaniu dzieję się coraz więcej rzeczy i bardzo mnie to cieszy. Bardzo spodobało mi się napisanie rozdziału z perspektywy Severus'a. Jest coraz lepiej i ciekawiej ^.^ Ciarki miałam jak czytałam końcówkę rozdziału ;)Jestem ciekawa co dalej i czekam na więęcej :D
    ~Pozdrawiam Wiki :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny blog, chodź nie przepadam za tym parringiem. Lecz zgadzam się z Anonimem... nie powinnaś tak nagle skakać z miejsca na miejsce. Ale ogólnie świetnie Ci idzie.
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie (strasznie humorystyczny blog HP i WP ): http://hogwartnewstory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem dziewczyną i tworzę bloga z przyjaciółką.:) Dziękuję serdecznie za komentarz,postaram się poprawić wszelkie błędy,które mi wskazałaś.Pozdrawiam!:)

    OdpowiedzUsuń
  7. no i znowu z perspektywy Seva <3 i dobrze wiedzieć, że miał przyjaciela ;3 super rozdział c:

    OdpowiedzUsuń
  8. mrozi krew w zyłach ale ja nie nawidzę tej całej bandy śmierciożerców

    OdpowiedzUsuń