Spis treści

Prolog1 2 3 45 6 7 8910111213141516 17 18
19 202122 23 2425262728 29 30 31

niedziela, 20 października 2013

Rozdział 24.

Mam mieszane uczucia dotyczące tego rozdziału - z jednej strony okropnie mi się podoba, a z drugiej wydaje mi się, że jest za ostro, że gdzieś przesadziłam. Liczę na waszą opinię. 

Obudził ją rwący ból w krzyżu. Było jej ciepło, lecz niezbyt wygodnie.
Rozwarła powieki. Przed oczami zatańczyły jej świetliste plamy, zasłaniające widok na świat. Potrząsnęła głową i usiadła prosto.
Dalej znajdowała się w salonie, przykryta kilkoma brązowymi kocami. Gdy je z siebie zrzuciła, poczuła zimne powietrze na plecach. Wstała i ruszyła w stronę swojego pokoju.
Jej kroki odbijały się cichym echem od ścian. Nie słyszała nic innego, oprócz tych delikatnych postukiwań, rozbrzmiewający w holu, a możliwe, że i w całych komnatach.
Opadła na łóżko, gdy zegarek wskazywał godzinę dziewiątą.
Pomyślała, że Snape pewnie ma lekcje. Trochę się zdziwiła, gdyż nie zostawił jej żadnych instrukcji, a odkąd wróciła do Hogwartu nie zaczęli jeszcze ćwiczyć.
Zabrała ubrania i zamknęła się w łazience. Wzięła długi, ciepły prysznic, po czym wróciła do pokoju.
Nie wiedziała, co ze sobą zrobić. Powieki ciążyły jej po długim płaczu, a skóra była zapadnięta i zwiotczała. Włosy, pomimo tego że długo czesane, dalej strasznie się kołtuniły, a z jej postaci uciekło całe życie.
Po kilku minutach bezsensownego wpatrywania się w ścianę otworzyła pierwszy lepszy podręcznik i zaczęła uczyć się regułek.
Zawsze tak robiła. Gdy czuła się źle lub samotnie zagłębiała się w świat wiedzy.
Co prawda nigdy nie dawało to większych efektów, gdyż nie mogła się skupić, ale przynajmniej nie czuła się winna, że siedzi i się obija, podczas gdy czas te mogłaby spożytkować w lepszy sposób.
Leżąc na łóżku, przewracała się z boku na boku próbując wbić sobie do głowy czym jest memenointrufigilacja. Za żadne skarby świata nie mogła zapamiętać tak pokręconej regułki, choć wcześniej uczyła się już o bardziej skomplikowanych rzeczach.
W jej wyobraźni pojawiła się Ginny, siedząca na lekcji i obrażająca ją pod nosem. Widziała Harry'ego, klnącego na eliksirach, który na śniadaniu dowiedział się o wszystkim. Widziała Snape'a, który daje obydwojgu szlaban, a potem ich późniejsze obrażanie jej podczas szorowania kociołków. Widziała ból na ich twarzach, gdy myśleli o swoim przyjacielu, który mógł zostać uratowany, gdyby tylko zrobiła coś więcej. Panią Weasley, załamującą się przy codziennych czynnościach, które wcześniej były najprostszą rzeczą na świecie.
Z jej ust wydobył się głośny szloch. Ból rozprzestrzeniał się od serca po całym ciele, a Hermiona zaczęła skręcać się w konkluzjach. Wszystko było jej winą. Mogła temu wszystkiemu zaradzić, ostrzec wszystkich albo...
Przypomniała sobie dzień, w którym to wszystko się stało. Gdy więcej myślała o Snape'ie, niż o przyjacielu, który miał niedługo później umrzeć.
Przeszył ją taki ból, że aż krzyknęła, zdzierając sobie gardło. Miała dość tego wszystkiego. Chciała cofnąć czas, wszystko naprawić.
Kopała w ścianę, żeby jakoś się uspokoić. Żądza bólu była jedyną rzeczą, o której myślała. Tylko ból mógł ją uratować, ukoić jej złamane serce.
Wstała i z całej siły rzuciła się w jedną ze ścian. W żaden sposób nie umiała wytłumaczyć tego, co teraz czuła. Musiała się wyżyć, poczuć to jak najdogłębniej. Żeby bolało.
Uderzyła głową w podłogę. Żałowała, że nie ma teraz przy sobie różdżki, może udałoby się jej rzucić na siebie Cruciatusa, albo przynajmniej Sectumsemprę.
Wyobraziła sobie strużki krwi spływające z jej ciała na podłogę, głębokie rany, a potem wyraźne blizny. Coś, czego teraz potrzebowała.
Wstała, lekko otumaniona ruszając w stronę kuchni. Płakała tak mocno i głośno, że zostawiała za sobą ślady i echo.
Gdy dotarła na miejsce, chwyciła nóż i zanurzyła go w swoim udzie, rozdzierając spodnie.
Nienawidziła swoich nóg. Były zbyt grube, nawet gdy schudła. Zaczęła się na nich wyżywać.
Ból ją obezwładnił, opadła na ziemię i zrobiła jeszcze kilka nacięć, po czym odłożyła nóż. Czuła się tak, jakby razem z całą krwią uciekły jej zmartwienia i problemy.
Gdy łzy przestały lecieć, posprzątała po sobie i wróciła do książek. Umysł jej się rozjaśnił i mogła normalnie się uczyć.

Spojrzała na zegarek. Zbliżała się godzina czternasta.
Wstała i ruszyła w stronę kuchni. Zrobiła się strasznie głodna.
Nie zdążyła nawet dojść do połowy korytarza, gdy drzwi ze zgrzytem się otworzyły.
-Dzień dobry, profesorze.
Znając ich pewnie w tym momencie zapadła by chwila niezręcznej ciszy, gdyby nie emocje, które targały ich obojgiem. Hermiona – pełna bólu i niepewności i Snape – wściekły jak piekielny stwór.
-Zabiję Pottera – mruknął jedynie. - Idiota wysadził dziś trzy kociołki.
Przez chwilę Gryfonkę ogarnęła miłe uczucie ciepła. Zachowywali się trochę jak stare małżeństwo, opowiadające sobie o minionym dniu.
-Ja rozumiem, że to może nie najlepsza pora – zaczęła delikatnie, starając się opanować drżenie głosu – ale kiedy zaczniemy ćwiczyć? Chciałabym jak najszybciej wrócić do szkoły.
Spojrzał na nią, a z jego postaci ulotniło się trochę zdenerwowania.
-Może najpierw coś zjemy? Zgaduję, że nie pomyślałaś, żeby wezwać skrzaty i poprosić o śniadanie.
Poczuła rumieńce wpływające na policzki.
Pokręcił głową ze zniecierpliwionym wyrazem twarzy, po czym usiadł przy stole w kuchni, a ona podążyła za nim. Jedzenie pojawiło się chwilę potem.
-Domyśliłem się, że tego nie zrobiłaś, więc rozkazałem skrzatom coś przygotować w drodze tutaj – wyjaśnił, zabierając się do jedzenia.
Patrzyła na niego przez chwilę, po czym także chwyciła za sztućce.
Myślała o wczorajszej sytuacji i o dzisiejszym poranku. Nie mogła zrozumieć, dlaczego jej dusza jest tak bardzo rozdarta, dlaczego potrzebuje bólu, żeby się uspokoić.
Albo kogoś, kto...
Skarciła się w myślach. Nie potrzebowała nikogo. Była samowystarczalną, silną, odważną młodą kobietą walczącą na każdym kroku z Voldemortem i jego działaniami.
A jednocześnie była słaba i bezbronna, nie zdolna do znoszenia bólu, wyżywająca się na sobie, robiąca najbardziej ohydną rzecz na świecie.
Ale to był tylko raz. Jeden, jedyny raz i już nigdy tego nie powtórzy, wcale nie jest jej to potrzebne.
Nic jej nie jest potrzebne.
Jadła i przeżuwała powoli, jakby z namysłem, choć tak naprawdę była daleko, daleko od miejsca ich posiłku, w bezkresach własnego umysłu. Nie umknęło to oczywiście pilnej uwadze Snape'a.
Po chwili zorientowała się, że spogląda na nią zagadkowym wzrokiem, zostawiając swojego kurczaka w spokoju.
-Coś się stało, profesorze? - zapytała niepewnie.
-To raczej ja powinienem zadać to pytanie pani, panno Granger – jego głos stał się bardzo formalny i poważny.
-Po prostu się zamyśliłam.
-W to nie wątpię.
-O co panu chodzi? - oburzyła się lekko.
-O co mi chodzi? Wczoraj prosiłaś mnie, aby cię zabił, więc zgaduję, że twoje myśli nie są przyjazne.
Spięła się. Miała nadzieję, że nie poruszą do tego tematu.
-Już wszystko w porządku, profesorze.
Pokręcił głową.
-Mnie pani nie oszuka, panno Granger. Nie jestem Weasleyem.
Zobaczyła, jak skrzywił się po tych słowach. Chciał chyba je jakoś cofnąć, bo nawet otworzył usta, ale przerwała mu.
-Fakt, nie jest pan jak Weasley – mruknęła, czując gulę w gardle.
Nie chciała dać po sobie poznać, że przejmowała się takimi docinkami, że tak bardzo ją to bolało. Wiedziała, że nie zrobił tego chcący. Próbowała dać mu do zrozumienia, że nie ma mu tego za złe, lecz chyba na próżno.
Zapadła niezręczna cisza. Przez chwilę wahała się, po czym zadała nurtujące ją pytanie:
-Jak będę ćwiczyć, skoro nie mam różdżki?
Snape dalej wpatrywał się w jakiś punkt daleko za nią, po czym wreszcie się odezwał:
-Na początku pożyczę ci swojej.
-A potem?
Przeniósł na nią leniwie swój wzrok.
-Albo zdobędę twoją, albo postaramy się o nową.

Po skończonym posiłku usiedli przed kominkiem, a Snape podał jej swoją różdżkę. Był to wielki, znaczący gest i nie mogła się na początku powstrzymać przed niepewnością trzymania jej. Była gładka, długa, choć wytrzymała. Nie odbijało się w niej światło, lecz stawała się w nim jakby bardziej ukryta. Delikatna, lecz pełna mocy.
Trzymając ją, Hermionę bardzo korciło, żeby rzucić zaklęcie tak potężne, że odczułaby jego skutki. Pragnęła bólu.
Nie wiedziała, czego się spodziewać, więc długą chwilę siedziała i wpatrywała się w magiczny przedmiot, który dawał jej takie niesamowite poczucie siły i mocy. Nie była już tą słabą, bezbronną Hermioną, która chciała ze sobą skończyć. Stała się poważną wojowniczką, która chciała zabić.
Przestraszyła się tej myśli. Przestraszyła się uczucia, które w niej narastało. Nie chciała tylko odczuwać bólu, chciała zadawać go innym, aby zrozumieli, przez co przechodzi.
Z tych groźnych dla społeczeństwa przemyśleń wyrwał ją Snape, kładąc niewielki przedmiot na stoliczku do kawy. Metalowy odważnik, na oko ważący kilogram.
-Postaraj się go unieść – rozkazał.
Zdziwiła się, z jaką łatwością po machnięciu różdżką przedmiot powoli poszybował w górę. Czuła iskierki, które z jej palców wpływały w różdżkę, a następnie działały na otoczenie.
-A teraz delikatnie go odstaw na miejsce – instruował ją nauczyciel, spoglądając uważnie na różdżkę.
Zrobiła, co rozkazał, przerywając zaklęcie dopiero w momencie, w którym odważnik spoczął na swoim miejscu.
Mężczyzna nie skomentował jej poczynań.
-Do drzwi i z powrotem, nie za wysoko.
Wykonała ruch nadgarstkiem, wysyłając przedmiot w daleką podróż przez otwartą przestrzeń. Mijał półki z książkami i zielone dywany, po czym delikatnie musnął drzwi i zaczął zawracać.
Nie można opisać, jakie dla Hermiony było to uczucie. Buzowała w niej adrenalina, czuła się jak wtedy, gdy po zimie wsiadała na rower – spełniona i szczęśliwa. Wszystko robiła z delikatnością godną mistrza i uśmiechem pięciolatki. To tak, jakby obudzić jakąś uśpioną część jej umysłu, sprawić, by znowu zaczęła działać. Wcześniej sprawiało jej to tylko wiele bólu, teraz była jedną z najszczęśliwszych osób na świecie.
Nim odważnik doleciał do stoliczka, Snape zatrzymał go dłonią. Nie dała się nabrać i, przykładając się bardziej do zaklęcia, wyrwała mu go z ręki, po czym odstawiła na miejsce.
Wykonała jeszcze kilka innych ćwiczeń z powodzeniem. Zaklęcia z pierwszych dwóch lat nauki, które rzucała z taką samą łatwością jak wcześniej.
Lekko się zdziwiła, gdy Snape zakończył jej popis. Szło jej przecież tak świetnie, że była niemalże gotowa iść walczyć.
-Ale dlaczego? - spytała lekko oburzona, oddając mu różdżkę.
-Gryfoni nie znają umiaru w niczym.
-Przecież tak dobrze mi szło!
-I nie chcemy tego przecież zaprzepaścić.
-Ale nic byśmy nie zaprzepaścili, może byłabym już gotowa...
Przewrócił oczami, wyglądając na lekko poirytowanego.
-Jedynie byś nadwyrężyła swoją magię.
-Ale przecież...
-Uspokój się, Granger, bo zaczynasz mnie denerwować – warknął niebezpiecznie.
Nastała chwila cisza, w innych okolicznościach pewnie oddaliłaby się do swojego pokoju i nie zawracała nauczycielowi głowy, lecz tym razem siedziała twardo na miejscu.
Spojrzała na swojego nauczyciela. Wyglądał na zamyślonego i – pomimo wcześniejszej irytacji – nadzwyczaj spokojnego. Na jego włosach odbijało się światło kominka, a duży nos rzucał cień na wydatne kości policzkowe. Oczy, lekko zamglone, zwrócone były na daleki punkt na ścianie.
Nie mogła powstrzymać się od patrzenia na niego. Był taki inny. Nie miał prostej, przejrzystej urody, która zdawała się być banalna, czy powalającej, która aż kuła w oczy. I o dziwo nie był brzydki.
Wyglądał intrygująco. Nie takich ludzi spotykało się na ulicach. Nie takiego mężczyzny poszukiwały kobiety. Jednak było w nim coś, coś tak niezwykłego, że zapierało dech w piersiach. Jakaś cząstka jego wyglądu zewnętrznego, która ukazywała jego wnętrze, tak piękna, że czyniła jego postać fascynującą.
To były oczy.
Była tego pewna, gdy przeniósł swój wzrok na nią. Gdy w nie spojrzała i widziała błysk zainteresowania i jakby rozbawienia. Te idealnie okrągłe, czarne jak tunele tęczówki, które chciały ją pochłonąć. Tak łatwo było im ulec, tak trudno odmówić, że zebrała całą siłę swojej woli, żeby mrugnąć.
I wtedy jakby czar prysnął, ale była z tego w jakiś sposób zadowolona. Jego usta wykrzywiły się w kpiącym uśmieszku, wąskie usta zamieniły się w bladego węża, zmieniając go całkowicie. Brwi – jednocześnie delikatne i brutalne – uniosły się prawie pod linię włosów. W oczach błysnęło coś niezrozumiałego, wraz z ironią i rozbawieniem coś, czego nie można było rozszyfrować. Jakaś cząstka Severusa Snape'a, której ten nie chciał nikomu pokazać, więc ukrył ją głęboko w sobie, co sprawiło, że jego oczy stały się niemalże puste. Tak wyglądał na co dzień, lecz Gryfonka stwierdziła, że brakuje mu tego czegoś. Tego wyrazu w oczach, który zdawał się oddawać jego duszę, uczucia i najgłębsze myśli.
Chciała je poznać. Tak bardzo pragnęła się zbliżyć i wsłuchać w jego głęboki, męski głos, którym opowiedział by jej co takiego ukrywa. Tak bardzo pragnęła znaleźć się w jego ramionach, poczuć się bezpiecznie. Pomimo swojej chudości było od niego czuć siłę. Tak niewyobrażalną, że spokojnie zwaliłaby z nóg niejednego bardziej umięśnionego Śmierciożercę.
Co nie znaczyło, że nie miał mięśni. Oczywiście, że je posiadał. Malowały się delikatnie pod powierzchnią jego przyległego surduta. Na czarnej powierzchni malowały się uwypuklenia. Wcześniej była pewna, że to żebra. Teraz linie te wydawały się zbyt nieregularne na żebra.
Do tego dochodził jego niewyobrażalny wzrost. Z pewnością miał dwa metry, o ile nie więcej. Pod obszernymi szatami nie było tego tak widać. Lecz po ich ściągnięciu ukazywała się jego moc, jakby te 'skrzydła nietoperza' wszystko ukrywały.
Jego postać, choć na pierwszy rzut oka niepozorna, była odzwierciedleniem potężnego czarodzieja, który drzemał w jego środku. Zaklęcia, które rzucał, składniki, które kroił, były jakby widoczne na jego dłoniach. Walki, które odbył, odbijały się w jego sylwetce.
Jednak twarz pozostawała nieprzenikniona. Pomimo tego, że wydawało się, że wyraża ona tylko gniew i irytację, Hermiona zdążyła się przekonać, że to tylko maska. Jednak z tysięcy masek, które nosił w swoim życiu i której nie jest w stanie ściągnąć, gdyż może wtedy zginąć. On, albo tysiące innych. Zdawał sobie sprawę, że jego potknięcie, jeden krzywy uśmiech może zabić. Źle rozegrane negocjacje sprawią, że wszystko się wyda i Zakon poniesie porażkę. Przegra nie tylko on, ale całe magiczne społeczeństwo, poddając się jednemu, okropnemu czarownikowi.
To straszne, jak wielka odpowiedzialność spoczywała na jednym człowieku. Jak przytłaczające było to wszystko. Jednak pomimo tego, a może dlatego, pragnęła zerwać z jego twarzy te maski. Zetrzeć ironiczny uśmieszek i odkryć, co kryje się pod nim tak naprawdę. Usłyszeć wszystkie jego żale i zobaczyć ten prawdziwy, radosny uśmiech.
Jakaś część umysłu przypomniała jej, że to niemożliwe. Mówimy tutaj o Severusie Snape'ie, prawdopodobnie najpotężniejszym czarodzieju tych czasów, po Dumbledorze i Voldemorcie.
-Czy moja postać jest naprawdę tak interesująca? - spytał, a w jego głosie pobrzmiewała nuta ironii i rozbawienia.
Zorientowała się, jak długo musiała się wpatrywać w jego twarz, zapominając o całym świecie. Zdała sobie sprawę, że te chwile pozwoliły jej zapomnieć o swoich problemach, których tak bardzo chciała się pozbyć.
W odpowiedzi uśmiechnęła się wrednie. Koniec z grzeczną panną Granger.
-Oczywiście, że tak, chyba pan w to nie wątpił – odpowiedziała, patrząc na niego z wesołymi iskierkami głosach.
-Czy pani sobie żartuje, panno Granger? - mruknął, jakby z udawaną złością. - Nigdy nie zwątpiłbym w swoją urodę.
Zaśmiała się cicho i delikatnie, jakby nie będąc pewną tego gestu.
-Cieszę się, że jest pan taki pewny siebie. To naprawdę ważne w tych czasach – odpowiedziała z udawanym przejęciem i nadmierną ekscytacją.
-Długo pracowałem nad tą stroną swojej osobowości – dodał tym samym tonem co ona.
Tym razem wybuchła niepohamowanym śmiechem.

Właśnie żartowała sobie ze Snape'm na jego własny temat. Robiła coś, za co zabiłby innych ludzi. To chyba była najlepsza rzecz w jej życiu. A szczególnie uczucie, które temu towarzyszyło – radość, pewność siebie i poczucie bezpieczeństwa.  

17 komentarzy:

  1. Cudowny rozdział <3333 Najbardziej podobało mi się jak herma się pochlastała i jak gapiła się na Seva :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem dlaczego nie jesteś pewna, ale Weasley mówi ci: BĄDŹŹ PEWNA. XD
    To był genialny rozdział ♥♥
    Czo ta Hermiona w nogi sobie robi. ;o Przecież ona jest chuda! :D Za to Sev taaki mięśniak *,*
    Hmm.. on był zdecydowanie za łagodny, ale w sumie się cieszę. ^.^
    Kochane było to, jak tak mówili o wyglądzie <3
    Hermiona i jej WESZ. XD 'Harry i Ron starali się na siebie nie patrzeć.' :)
    Ogółem mówiąc... to było świetne! Życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział *-* Genialny tak jak każdy ♥ Tylko głupia Miona za bardzo się przejmuje ale się cieszę,że może choć trochę czarować :3
    Czekam z niecierpliwieniem na kolejny boski rozdział :>

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały rozdział :-)



    mojeminiopowiadania.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebiste :* I to tak na serio .Na koniec wyłam na cały dom :) Piszesz cudnie .
    W wolnej chwili zapraszam do mnie
    http://hogwart-z-punktu-widzenia-dumbledore.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham twoje opowiadania ♥
    I na przyszłość-nie martw się, bo wszystkie rozdziały są wspaniałe ;)
    Trochę zdziwiłam się, gdy Miona miała ten napad. A Sev jest po prostu cudny ♥ Ta strona jego osobowości jest po prostu genialna.
    Życzę Weny.

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękne, piękne i jeszcze raz piękne.
    Tego fanficka znalazłam dzisiaj rano w szkole.
    Tak mnie wciągnęłaś moja droga ze aż dostałam 4 uwagi dzisiejszego dnia za nie uważane na lekcji. :D
    Nawet przeczytałam fragment na lekcji gdyż pani od polskiego bardzo chciała wiedzieć co jest takie piękne że aż płacze na jej lekcji c:
    Świetnie piszesz. Masz mega rozwinięty słownik w głowie. Ciekawe pomysły. Ba! Multum ciekawych pomysłów. I te przemyślenia bohaterów.. Serio. Ten fick jest u mnie na drugim miejscu po ' HG SS Bez cukru ' mrocznej88 . Zapewne znasz i wiesz że ona to już poziom mistrza i w ogóle więc się nie przejmuj. <3
    Czekam z nie cierpliwością na nowy rozdział.
    Niby dopiero skończyłam a już by się chciało znać ciąg dalszy... No cóż :3
    Weny moja droga!
    Całusy,
    Grell :3
    Nyan~ *,*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Druga po Mrocznej? Czytałaś na lekcji? Mój Merlinie <3

      Usuń
    2. W sumie nie na lekcji a na wszystkich lekcjach :D nawet na wf-ie powiedziałam nauczycielce : ' pierdole nie ćwiczę, bo czytam ' za co była jedna z uwag.
      Lecz warto było, warto. >3<
      Miłego!
      Grell
      Nyan~ *.*

      Usuń
  9. Wbiła sobie kilka razy nóż w nogi i koniec? Nie mając różdżki, ani nic to by wyła z bólu, aż by jej Snape nie pomógł. Naucz się podstaw anatomii, a potem pisz cokolwiek...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty nie pierdol a sam/sama coś napisz.. -.- a tego fika zostaw w spokoju. Bo on jest zajebisty i w ogóle... < patrz mój kom wyżej. >
      A coooo do nogi. To jak pod dobrym kątem wbijesz nóż i nie cały to spokojnie można sobie poradzić.
      < wiem z własnego doświadczenia. Zdarzyło mi się parę razy. Po około 15 min. Normalnie chodziłam >
      A więc.. Nie znasz się a pierdolisz.
      A więc ja też mimo że Ciebie nie znam mówię Ci 'wypierdalaj' jak się nie podoba >3<
      Grell.
      Nyan~

      Usuń
    2. Nie chodzi o to, że sobie wbiła nóż w nogi XD Ona je sobie pocięła, tak jak ludzie się tną żyletkami XD I da się po tym spokojnie chodzić.

      Usuń
  10. Kiedy kolejny rozdział, nie mogę się doczekać *_* świetnie napisane oba blogi, ten i "Miłość połączona bólem"

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny rozdział, prawdę mówiąc trafiłam tu przez czysty przypadek, ale skusiłam się na skomentowanie, żeby powiedzieć, że wspaniale piszesz i oddajesz emocje głównej bohaterki : )

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie ma to jak. . . Pomyślmy... Dzisiaj naliczyłam 19 razy. A więc, nie ma to jak około dziewiętnaście razy codziennie sprawdzać czy jest nowy rozdział. :D wiem, wiem to dopiero dziesięć dni. Ale to twoja wina ze tak zajebisty blog, że aż się tak intensywnie czeka. :3
    Pozdrawiam.
    Grell
    Nya~ *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musicie wybaczyć, bo mam same problemy ostatnio. I z weną, ze szkołą, z czasem, a tego ostatniego brakuje mi aż za bardzo, a nawet jak go mam, to siedzę na fb XD W każdym razie mam pół strony nowego rozdziału, więc może do końca tygodnia coś wyskrobię...

      Usuń