Dobra, ludzie słuchajcie, muszę wam coś ogłosić.
Wczoraj, czy może dzisiaj, dostałam drugiego na tym blogu hejta. Ja, co prawda, zbyt bardzo się nim nie przejęłam, w myśl 'Każdy gdzieś zaczyna', no ale wy najwyraźniej się nim przejęliście. Zaczęliście mnie najnormalniej w świecie bronić, a gdy to przeczytałam, to aż mi łezka poleciała.
Tak, jak napisał Draco (czyżby mojego bloga czytał jakiś mężczyzna? XD) faktycznie bardzo lubię pisać, a ostatnio dostałam takiego kopniaka weny, że kończę pisać 16 rozdział. I nie mam zamiaru się zrażać osobą, która nie dość, że się nie podpisała, to jeszcze nie podała pokrycia dla swoich słów.
Dlatego dzięki Draco, Jessice i Agnieszce (was też kocham C:) dostajecie rozdział wcześniej. Miałam go publikować dopiero w środę, ale jak przeczytałam, że 'mam fanów' i ktoś najwyraźniej sądzi inaczej, niż pan (skromnie przeze mnie nazwany) 'ch*j go wie', to chyba muszę wam jakoś podziękować, co nie?
I oto macie rozdział 14 :D Jeszcze raz wielkie dzięki za wszystko, bo to dużo dla mnie znaczy. Pisanie jest swojego rodzaju odskocznią i fajnie wiedzieć, że komuś się to podoba.
No ale wiadomo, najtrudniej zadowolić samego siebie, dlatego wyjątkowo z tego rozdziału jestem dumna :D Taki typowo Sevmionowy.
Oczywiście oczekuję dalszych komentarzy. Kocham was :*
Następny
tydzień był, póki co, zdecydowanie najlepszym tygodniem tych
wakacji, co przyznała sama przed sobą dopiero pod jego koniec, gdyż
nie chciała do siebie dopuścić takich myśli. Jej relacje ze
Snape'm były naprawdę zadowalające. Bardzo dużo ze sobą
rozmawiali, lecz były to rozmowę ogólnie, nie dotyczące żadnego
z nich. Ich głównym tematem było najnowsze odkrycie w
Transmutacji, które – jeśli zostanie uznane – miało zmienić
wszystko, co do tej pory wiedziano w tej dziedzinie magii.
-I twierdzi pan, że w ten sposób
przepływ magii mógłby zaszkodzić ciału żywemu?
-Oczywiście.
-Więc musi pan być w błędzie.
-Dlaczego?
-Ponieważ tu jedynie zmienia się jej
przepływ i stężenie, lecz ilość i moc pozostają takie same.
-Tak? A wyobraź sobie, że przepływ
tym wypadku zmienia moc.
-Niby jakim prawem?
I tak dalej, i tak dalej.
Nie omieszkali też ominąć innych
dziedzin magii, czyli głównie Eliksirów, ale też Numerologii,
Zielarstwa i Stworzeń Magicznych. Kilka razy zeszło na temat wojny.
Były to rozmowy długie i zdecydowanie bolesne.
-Bo widzisz, Granger, wojna to nie
tylko śmierć, to przede wszystkim cierpienie, a śmierć to tylko
miłe zakończenie. Tak, miłe. Powiedz mi szczerze, czy wolisz
przejść przez wszystkie tortury, które cię czekają, znosić
śmierć swoich przyjaciół, a może i nawet klęskę Zakonu, czy
może umrzeć? Ty i może jeszcze chcesz żyć i walczyć, ale po
jakimś czasie twoje życie dojdzie do momentu, w którym nie
będziesz miała siły na waleczność i pozostanie ból oraz chęć
śmierci.
-Więc nie wierzy pan, ze ta wojna może
skończyć się szczęśliwie?
-A czy jakakolwiek wojna może skończyć
się szczęśliwie? Co z tego, że wygramy? Wielu ludzi zginie, na
pewno ktoś, kto będzie ci bliski. Sama pewnie też zabijesz. Zdarzy
się wiele rzeczy, które poczujesz w bardzo bolesny sposób i potem
będzie ci trudniej odnajdywać szczęście w życiu.
Dokończyli warzenie swojego eliksiru i
czekali tylko na czas, w którym należy dodać krew. Musieli nieco
zmienić recepturę ze względu na krew dwugłowego jednorożca, lecz
póki co wszystko szło po ich myśli.
Czuli się coraz pewniej w swoim
towarzystwie, a ten dom został przez nich polubiony. Zawarła się
między nimi niema umowa, że gotują na zmianę, a osoba nie
gotująca zmywa naczynia.
-Granger, do cholery, gdzie obiad?! -
warknął któregoś dnia Snape.
-A czemu się pan mnie pyta?
-Bo teraz twoja kolej?
-Nie?
-No a kto rano robił śniadanie?
-Ja?
-Nie?
-A kto robił wczoraj kolację?
-Ty?
-Pan?
-Nie kłóć się ze mną, tylko idź
do kuchni!
-Jasne, bo jak kobieta to od razu do
kuchni! Dziś pana kolej!
-Mówię ci, że twoja!
-A kto wczoraj robił obiad?
Zasępił się.
-Niech ci będzie, ale oczekuję za to
porządnej kolacji!
-A niby z jakiej racji?
W odpowiedzi dostała trzaśnięcie
drzwiami.
Cały dniami potrafili sobie dogryzać
i odgryzać, lecz żadne z nich tego nie przerywało. Praktycznie
robili wszystko razem i Merlin świadkiem, że nie robili tego
chcący!
-Ile można siedzieć w łazience? -
jęknęła Hermiona.
-Ile można spać?
-Mogłam sobie pospać, bo dziś pan
robi śniadanie!
-Czyżby?
-Czy pan ma jakieś zaniki pamięci? Ja
wczoraj robiłam kolację, po której pan sprzątał, więc dziś pan
robi śniadanie!
-Granger, do cholery, czy ty zawsze
wiesz lepiej?
Hermionie bardzo, ale to bardzo
smakowały posiłki Snape'a, czego nie dało się przed nim ukryć.
-No i co tu jest takiego śmiesznego? -
spytała, gdy dojrzała jego złośliwy uśmieszek.
-Ależ nic nic. Po prostu jeszcze
wczoraj ktoś mnie zapewniał, że moje posiłki wcale mu nie
smakują.
-I twierdzi pan, że to byłam ja?
-Ty to powiedziałaś.
Doprowadzali się wzajemnie do furii i
nie raz kończyło się to kłótnią.
-CO PAN ROBI?
-Granger, cholera, mało nie rozwaliłem
ci łba wrzucając źle składnik! Nie drzyj się tak!
-Nie może pan teraz dodać tego
składnika!
-Jak to nie?
-No bo przecież teraz trzeba trzy razy
zamieszać!
-Tak, a niby czemu?!
-Tak mam w notatkach!
-Pewnie znowu coś w nich namieszałaś!
-Ja?!
-A ja?!
-No tak!
-A kogo tu masz pismo?!
-No moje, ale...
-No widzisz!
-Ale...
-To teraz wrzucamy ten składnik...
-NIE! STOP! PRZECIEŻ JA TO WSZYSTKO
NOTOWAŁAM! TRZEBA ZAMIESZAĆ!
-NIE, BO WRZUCIĆ TEN SKŁADNIK!
-WCALE NIE!
-WCALE TAK!
-BO KTO TAK POWIEDZIAŁ?!
-JA!
-ZOSTAW TĄ CHOCHLĘ, DO KURWY NĘDZY!
Oczywiście przy takich kłótniach
doprowadzali do wybuchu kociołków, a zdarzyło się to dokładnie
dwa razy.
Za pierwszym razem, zaczęli w tym
samym czasie mieszać chochlami w dwie różne strony, gdyż za nic
nie mogli dojść do porozumienia, w którą stronę to zrobić,
postanowili więc, że zrobią to w obydwie. Jednakże gdy eliksir
zaczął niebezpiecznie bulgotać, opanowali się. Snape okrył
Hermionę szatą i przygwoździł do ściany w taki sposób, żeby
nic jej się nie stało. Jemu zaś oberwało się kawałkiem kociołka
w głowę, ale nie ponieśli większych obrażeń.
Za drugim razem Hermiona wydarła się,
żeby nie kręcił chochlą w tą stronę, co on oczywiście zrobił,
a w tym samym czasie ona wsypywała wątrobę gumochłona, co
spowodowało ogromny wybuch, który wyrzucił ich w powietrze. Snape
musiał mieć w tym doświadczenie, gdyż ochronił ją własnym
ciałem przed uderzeniem w ścianę i własną szatą przed
oberwaniem żrącą mazią. Na szczęście jego szaty były magiczne
i nic im się nie stało, bo to na pewno skończyłoby się
pogrzebem. Szat, oczywiście.
Jednakże innego razu, kiedy Hermiona –
dla odstresowania – postanowiła zrobić pranie ręcznie, szata
Snape odrobinę się podarła, co on zauważył po piętnastu
minutach. I wydarł się na nią, oczywiście.
-GRANGER, COŚ TY ZROBIŁA Z MOJĄ
SZATĄ?!
-Ja? Nic. - Weszła do jego sypialni.
-Nic? NIC? A to co ma być? - warknął,
wskazując niewielkie rozdarcie gdzieś w okolicach pośladka.
-Ależ to nie moja wina!
-Jesteś tego pewna?
-Tak!
-Zbadałem odciski palców i to jest
twoja wina!
Przewróciła oczami.
-Można to zaszyć zaklęciem! Niech
pan patrzy!
-NIE!
Lecz było już za późno, gdyż szata
w bestialski sposób została zaszyta zaklęciem.
Tak, Severus Snape zdecydowanie był
przewrażliwiony na punkcie swoich szat, których od tamtego dnia nie
miała prawa dotykać. Oczywiście stwierdził, że robiła to często
i z premedytacją. Jednakże to nie była jej wina, że gdy zbiegał
lub wbiegał po schodach – tak, dokładnie, on po nich biegał –
one falowały za nim i zawsze wpadały na twarz Hermiony.
Gryfonka coraz częściej zadręczała
się, że nie zachowuje się odpowiednio w towarzystwie swojego
nauczyciela. Zarzucała sobie, że powinna być bardziej
powściągliwa, lecz nie umiała. Tak, Hermiona Granger czegoś nie
umiała. Starała się jednakże za dużo o tym nie myśleć, bo na
pewno by to odczytał. I była niemalże pewna, że raz tak się
stało.
-Ziemia do Granger?
-Co? Ah, tak!
-Co zajęło twoje myśli na tak długo?
-Eee... Ymm... Ten, no...
-A może raczej powinienem spytać:
kto?
Zlustrowała go spojrzeniem.
-Nie wiem jak ty sobie poradzisz na tej
wojnie, Granger.
-Z panem u boku na pewno dam sobie radę
– wymruczała tak, żeby tego nie usłyszał, ale chyba nie
doceniała jego szpiegowskich zmysłów.
Któregoś dnia, a raczej nocy,
Hermiona miała okropny sen, którego już nie pamiętała i obudziła
się z piskiem. Piskiem tak okropnym, że odbił się on aż echem w
holu. Oczywiście Snape od razu wparował do jej pokoju – w samych
spodniach, tak na marginesie – z różdżką gotową do rzucenia
zaklęcia. Ona przez chwilę chlipała w kolana i jąkała się, lecz
po chwili wybuchła histerycznym płaczem, gdy zdała sobie sprawę,
że jest wojna. Zdała sobie z tego sprawę tak naprawdę, dotkliwie,
a na pewno pomogła jej w tym wcześniejsza rozmowa ze Snape'm.
Oczywiście on, w przypływie dżentelmeństwa – potem twierdził,
że po prostu nie chciał słuchać płaczu po nocach – usiadł
koło niej i nie protestował, gdy padła mu w ramiona. Byłaby to
niewątpliwie bardzo romantyczna scena, gdyby książę z bajki
wykrzesał z siebie choć trochę entuzjazmu, lecz ten jedynie
siedział i od czasu do czasu sapał gniewnie. Lecz sam fakt, że nie
odszedł, znaczył dla Hermiony bardzo dużo.
I od tamtej chwili zaczęły się jej
poważne rozważania, typu: kocha czy nie kocha? Lub raczej: kocham
czy nie kocham? A najwłaściwszym określeniem byłoby: kochamy czy
nie kochamy?
W każdej wolnej od towarzystwa Mistrza
Eliksirów chwili dziewczyna zastanawiała się nad tym. Doszła do
wniosku, że owszem, poznała go lepiej przez ten tydzień i czuje
się przy nim bezpieczna i bardzo podobają jej się ich rozmowy.
Lecz nie wiedziała, czy to jest miłość. Postanowiła też się
nie śpieszyć i przestać wreszcie o tym myśleć, co było
cholernie trudne.
A on, oprócz tej jednej chwili, nie
okazywał jej żadnego większego uczucia. Jedynie ich rozmowy
najwyraźniej także przypadły mu do gustu, gdyż powoli – dwa
razy – zaczął sam je inicjować. Nie umknęło to oczywiście
uwadze Hermiony, lecz nie chciała tego komentować. Czuła, że
wtedy z takich rozmów nic by nie zostało. A przecież musieli jakoś
razem funkcjonować.
Nie czuli tego, że są tak bardzo
odcięci od świata i że nie wiedzą, co się dzieje poza ich małym
(to była ironia, oczywiście) schronieniem. Gdy nie pracowali, to
czytali, a gdy nie czytali, to rozmawiali, a gdy nie rozmawiali, to
spali, a gdy nie spali, to jedli.
Jednakże niedzielnego wieczoru, gdy
siedzieli w bibliotece, ich obojga dopadła chwila zastanowienia.
Snape twierdził, że niedługo będą musieli przetestować eliksir,
a na dodatek musi wiedzieć, co się dzieje, bo jest przecież
szpiegiem, na Salazara!
Hermiona zaś martwiła się o swoich
przyjaciół. Nie wiedziała, czy nic im nie jest, czy na pewno są
zdrowi. A na dodatek co jakiś czas zaczynała myśleć, że może
stało się coś strasznego, skoro nikt się z nimi nie kontaktuje.
Dla odstresowania chciała zacząć rozmowę ze Snape'm, gdyż on
także wyglądał na spiętego. Nie wiedziała jednakże o czym, gdyż
nie miała ochoty – po całym dniu, przepełnionym warzeniem
eliksirów, które jest naprawdę męczące – rozmawiać na tematy
naukowe, a jednocześnie nie chciała zaczynać rozmowy prywatnej,
gdyż uznała, że nie będą w stanie się tak na siebie otworzyć.
-Jak pan myśli, dlaczego nikt się z
nami nie kontaktuje? - spytała, lecz nie udało jej się ukryć
lekkiego strachu w głosie.
Spojrzał na nią.
-Pewnie wszyscy są na misjach, a
Dyrektor jest zbyt zajęty – to słowo wyraźnie zironizował
– żeby nas powiadomić o tym, co się dzieje.
-Ale... - zawahała się. - Ale
powiedziałby nam, gdyby ktoś umarł prawda?
-Pewnie tak. Ale cholera go tam wie.
-Może po prostu nasza ochrona jest
taka ważna? - próbowała przekonać samą siebie.
Odwrócił wzrok. Wiedziała, co to
oznacza. Ma coś do ukrycia. Jak wtedy, gdy dosypał zbyt dużo chili
do panierki i nie chciał się do tego przyznać.
-O co chodzi? - spytała, lecz udał,
że jej nie rozumie. - No przecież widzę, chce pan coś przede mną
ukryć.
-Jest wiele rzeczy, które muszę
przed Tobą ukryć.
-Ale to coś dotyczy mnie –
zgadywała, a gdy się przekonała, że jej się udało, ciągnęła:
- I ochrony mnie.
Obrzucił ją wściekłym wzrokiem,
lecz po chwili lekko złagodniał.
-Nie masz prawa tego wiedzieć, ale to
faktycznie będzie sprawiedliwe, jeśli ci powiem – mruknął. -
Ale pod jednymi warunkiem: gdybym ja został wplątany w coś
podobnego, w jakieś gierki, to ty także mi powiesz, jasne?
Skinęła.
-Wcale nie chodzi o to, żeby cię tu
ukrywać, lecz żeby zrobić to w taki sposób, aby odwrócić uwagę
od innych. Na najbliższym spotkaniu Śmierciożerców mam zdradzić,
gdzie jesteś i strzelić jakąś gadkę, że ja nie mogę cię tam
przyprowadzić i żeby ktoś po ciebie przyszedł.
-I ktoś przyjdzie?
Skinięcie.
-Tutaj?
Kolejne skinięcie.
-I co mam wtedy robić?
-Udawać, że nic nie wiesz i uciekać
jak najdalej. Może ci się uda – odpowiedział cicho.
-Dziękuje – powiedziała po chwili.
-Co? Za co?
-Za to, że mnie pan nie okłamał.
Nienawidzę być okłamywana.
Wzruszył ramionami.
-Jestem głodna, a pan?
-Tak, ja też.
-Pana kolej – uśmiechnęła się
wrednie.
Lecz nie dane im było nic zjeść,
gdyż w holu pojawił się Dumbledore.
-Spotkanie Zakonu. Chodźcie.
Genialne, czekam na następny rozdział! *o*
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze, że Snape nie ukrywał przed nią prawdy bo to przecież nie fair. Ha.. trafiła kosa na kamień. Ich kłótnie i wybuchy to tradycja przecież. W końcu oboje mają niezłe charakterki. Pozdrawiam i czekam na następny rozdział :-)
OdpowiedzUsuńPsujesz zaje*iste postacie stworzone przez J.K. Rowling. Ja to odczuwam jak nieposzanowanie czyjejś pracy. Ta twoja "fabuła" jest dziwna
OdpowiedzUsuńSam jesteś dziwny,idioto.
UsuńMam w dupie,ż enie powinnam odpisywać,bo to Cię ,a raczej,cię prowokuje. Nie będę patrzała,jak jakiś debilny Anonim będzie pisał takie rzeczy o opowiadaniu Charlotte ! Jej opowiadanie jest ZAJEBISTE i wał -,-
Amen.
Nieźle, nieźle! :D Ich kłótnie są bardzo fajne, tak wygląda stracie Ślizgona z Gryfonką :D
OdpowiedzUsuńMogłabyś robić odstępy pomiędzy poszczególnymi scenami, żeby tekst nie był jedną gmatwaniną ;)
PS Anonimem nie ma się co przejmować. Widać, że nie ma nic konstruktywnego do wyrażenia.
Weny życzę :)
Lubisz Harry'ego Pottera, a tak bardzo psujesz postacie z książki. Rozumiem, że chciałaś zrobić coś nowego i fajnego, ale według mnie cała ta historia robi się niesmaczna. Bez urazy, nie chcę Cię obrazić, tylko wyrażam swoją opinię.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że piszę z anonima, ale nie mogę się zalogować
Nie psuje ich. Jakbyś nie zauważył, to są takie same, czyli Snape- wredny, Hermiona- ciekawska. Już drugi raz powtarzam- LUDZIE SIĘ ZMIENIAJĄ. więc czemu w książce nie mieliby się zmienić?
UsuńBoże Kochany, popłakałem się normalnie jak przeczytałem Twoją notkę przed rozdziałem. *Smark w chusteczkę, i ciągły płacz, aż się Tomeczek pyta czy coś się stało*
OdpowiedzUsuńMała, wielbię Cię.
Ten rozdział jest świetny, tak jak wszystkie inne ^^
Nadal jestem ciekawy kiedy zacznie się dziać '' coś większego '' między naszą parką.
Pozdro, weny i dobrego tuszu,
Twój Wierny Fan,
Draco.
PS. Znalazłem hasło do konta! YAY!
Ehh, to samo nazwisko. PSZYPADEG? NJE SONDZE. XD
UsuńHahahahahahah. No faktycznie, to samo nazwisko ^^
UsuńCi najlepsi mają swój gust i zaje*istość we krwi i nazwisku hahahahahha XD
Ta twoja "opowieść" jest chora
OdpowiedzUsuńNo, tak jak i Ty. c;
UsuńPopieram Agnieszke :>
UsuńDrogie anonimy.
OdpowiedzUsuńPostanowiłam napisać ten komentarz, gdyż totalnie nie rozumiem waszej logiki. Zarzucacie mi, że moja fabuła nie ma sensu, a wasze komentarze niby mają?
A z resztą, napisałam dopiero 14 rozdziałów, więc jeszcze nie wszystko jest jasne, ale mam odpowiednio dużo planów, żeby wszystko się wyjaśniło.
Twierdzenie, że popsułam postacie jest moim zdaniem błędne. Oczywiście macie prawo tak sądzić, ale ja mam prawo się z tym nie zgodzić. Może moje opisy nie są jeszcze zbyt dobre, ale staram się przedstawić postacie tak, jak ja zawsze je widziałam.
Każdy gdzieś zaczyna i każdy prawo do błędów. Jestem jeszcze młoda i piszę w sumie od niedawna, a więc nie dziwcie się, że jeszcze nie wszystko jest dopracowane. Pracuje nad tym. I niektóre komentarze mi w tym pomagają. Nie mówię o hejtach, oczywiście.
Nie do końca rozumiem, o co chodzi z tym, że historia jest 'niesmaczna'. Jeżeli chodzi o paring, to miłość nie ma granic, moim zdaniem. Wiele osób twierdzi, że to pedofilia i tak dalej, ale ja tak nie uważam. Dwadzieścia lat jak na magiczny świat to naprawdę niewiele.
Będę pisać dalej, cokolwoiek napiszecie. Jeżeli się nie podoba, to wcale nie musicie tu wchodzić.
haha te kłótnie między Snapem a Hermioną hahah no boskie <3 A tymi komentarzami się nie przejmuj... ja teraz się też wypowiem..
OdpowiedzUsuńBOŻE ludzie ogarnijcie... wiele osób wymyśla parringi i niektórym się one podobają innym nie. Moim zdaniem Sevmione to świetny parring ale potrafię zrozumieć że niektórym osobom się nie podoba... Każdy ma swój gust i swoje wyczucie smaku więc przestańcie do cholery atakować bidulkę ;) Jeżeli wam się nie podoba to po prostu nie czytajcie... A z ciebie dziewczyno jestem dumna że nie przejmujesz się takimi ludźmi i dalej zajmujesz się tym co wychodzi ci świetnie - pisaniem ;) Pozdrawiam, twoja nowa fanka ( zaczęłam czytać dzisiaj i to czym się z nami tutaj podzieliłaś jest tak boskie że musiałam przeczytać wszystko za jednym zamachem.. swoją drogą fajnie by było gdybyś częściej publikowała rozdziały ;) )
~Lily
Świetne *-*
OdpowiedzUsuńJa już chcę następny rozdział! <3 ~Ms.Potter,która teraz jest już chyba Ms.Snape - tak! Tak będę się podpisywać ;*
Genialne <3 Bardzo podoba mi się twój blog. Oby tak dalej :DD Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Mogłabyś dać chociaż jedną rozmowę z Harrym. Tylko tego mi brakuje. Jest przecież jego ważną przyjaciółką :3 /Gabson
OdpowiedzUsuńJak można napisać coś tak fatalnego... Ani ładu i składu. A już nawet nie mówię o pewnej granicy dobrego smaku. Ciekawe co by powiedziała J. K. Rowling jak by to zobaczyła...
OdpowiedzUsuńPowiedziałaby, że to świetny blog. c:
UsuńMożesz mi wyjaśnić w którym momencie przekraczam granicę 'dobrego smaku'?
UsuńTo pedofilia jest raczej, a nie dobry paring XD
UsuńNie uważam tak. 20 lat na świat czarodziei (oni żyją po 200 lat) to niewiele.
UsuńKolejny post,to wyrażenia moich uczuć i wyżycia się :> Kolejny dupek ..
UsuńA Ty niby lepiej piszesz ?!! Może byś tak,już NIE PROSZĄC, następnym razem podpisał się,byśmy mogli Twoje zajebiste arcydzieła zobaczyć,Hmm ?!!!! J.K Rowling pewnie jest zadowolona,że Jej postacie się spodobały, że młodzi kształtują talent i rozwijają WŁASNĄ wyobraźnie -,-
Już mam po dziurki w nosie co sobie o mnie pomyślicie,Drogie Anonimki,ale to ,co.Wy tu wypisujecie,to jest już N U D N E !!!!!!!!! To Wam sie nie podoba,tamto.. A może dacie komentarz z NORMALNEGO konya,HM ?!!!
Cholera z Wami !
Amen .
Super! A tymi hejtami się nie przejmuj, piszesz świetnie i masz wielki talent ;* Twój blog był pierwszą historią Sevmione jaką czytałam i bardzo mi się podobał. Potem przeczytałam szereg historii o tym parringu i nadal twierdzę, że jest najlepszy! A rozdział genialny. Podobało mi się to, że Severus jej nie okłamał. I to, jak ją chraniał w trakcie wybuchów eliksiru. Musi coś do niej czuć. Życzę weny :)/Jessica Monsterlight
OdpowiedzUsuńCi idioci co Cię hejtują po prostu Ci zazdroszczą.Bo jest czego zazdrościć,wyobraźni,weny i w ogóle.I nie dziw się,że chłopacy czytają twój blog bo ja też jestem chłopakiem i bardzo mi się to podoba.Będę podpisywał się Patryk:)
OdpowiedzUsuńWytłumacz mi jedno, autorko. Uważasz, że ludzie cię hejtują, a inni, że zazdroszczą. Pomijając, to, że według mnie ten blog, przekroczył pewną granicę, to czemu tak uważasz? To jest krytyka. Komentarze są po to, żeby wyrazić soją opinię na temat bloga, postu... Przy prowadzeniu bloga lub innej strony, wypadałoby się nauczyć rozróżniać hejt od krytyki, bo to diametralna różnica. Poza tym każdy ma prawo do wyrażania swojej opinii, a ci tutaj zostali całkowicie skrytykowani przez fanów bloga i Ciebie. Każdy autor, czegokolwiek, powinien przyjmować i pochwały, i krytykę. Przepraszam, że anonimowe, ale nie mogę się zalogować.
OdpowiedzUsuńZacznijmy od tego, że ja nie uważam, że inni mi zazdroszczą. A za to, co piszą moi 'fani' przecież nie odpowiadam. A jeżeli chodzi o rozróżnianie hejtu i krytyki - krytyka jest wtedy, kiedy coś jest uzasadnione. Czyli, gdy ktoś mi pisze 'psujesz postacie' to niech mi wyjaśni, w jaki sposób to robię, żebym mogła się poprawić. A jak ktoś pisze bez uzasadnienia, to moim zdaniem jest to po prostu hejt.
UsuńOczywiście szanuję zdanie tych osób, ale przecież mam prawo się z nimi nie zgodzić, prawda?
kiedy nast rozdział?
OdpowiedzUsuńElcio !
OdpowiedzUsuńDrogie anonimki , wy chyba nie wiecie co to jest fanfick.
Sklada sie z słów FAN i FICTION które łatwo przetlumaczyc. Wogóle CO WY WIECIE O ROWLING ? Ona by pochwaliła wręcz to opowiadanie. Weird Ch. to moja ulubiona pisarka blogów o tematyce potterowskiej. Trzymaj tak dalej ! Doskonały talent pisarki I JA CHCĘ GOFRY SEEVA :c
PS. Wszyscy czekają na podkręcenie grzejników ^3^
~cotellek
Drodzy hejterzy, którzy rzucacie się o to że te opowiadanie jest o pedofilii, przypominam że blogi o tematyce sevmione są jak wskazuje sama nazwa o parze severus i hermiona, więc jeżeli komuś taka tematyka nie odpowiada to w górnym rogu ekranu jest taki czerwony x
OdpowiedzUsuń