Spis treści

Prolog1 2 3 45 6 7 8910111213141516 17 18
19 202122 23 2425262728 29 30 31

niedziela, 11 sierpnia 2013

Rozdział 13.


Powiem wam, że dostałam niezły zastrzyk weny i napisałam 3 kolejne rozdziały i dalej piszę :D Oczywiście nie dostaniecie ich od razu, bo byłoby wam za dobrze, ale wiedzcie, że cały czasz piszę :D
Betowała Panna Snape.

Hermiona obudziła się pełna energii, co rzadko jej się zdarzało. Zwykle leżała jeszcze przynajmniej pół godziny, nim wstawała. Tym razem jednak była pełna energii, więc od razu wstała i podbiegła do szafki z ciuchami. Nie miała ochoty ubierać szat, postawiła dziś na coś wygodniejszego. Wyciągnęła z szafy duży sweter i czarne legginsy.
Wyszła z pokoju i od razu poczuła woń gofrów. Cicho zaburczało jej w brzuchu, lecz zignorowała to i od razu weszła do łazienki. Wyczesała włosy, umyła zęby i przebrała się, po czym wróciła do pokoju, żeby wsunąć na nogi uggi.
Zeszła na dół i popchnęła drzwi do jadalni, skąd dochodził zapach gofrów. Jednakże w drodze do miejsca, w którym siedzieli wczorajszego wieczoru, stanęła w miejscu jak wryta. Na stole leżały stosy gofrów z dżemem lub czekoladą, gorąca czekolada i jeszcze ciepłe crossianty. Przez chwilę napawała się tym widokiem, po czym jej wzrok padł na twarz Snape, który – tak jak wczoraj – siedział na miejscu gospodarza domu i patrzył na jej ubiór z uniesioną brwią. Wzruszyła ramionami i usiadła na najbliższym krześle. Wzięła jednego gofra i ugryzła. To była istna ambrozja! Ciasto rozpływało się w ustach, tak samo czekolada, gofr nie był przesadnie słodki, więc podkreślała ona jego smak. Nie mogła nie zamknąć oczu z przyjemności, a i tak powstrzymywała się od mruknięcia.
-Aż tak ci smakuje?
Otworzyła szybko oczy, bo mogła przysiąc, że w głosie w nauczyciela usłyszała rozbawienie, lecz jego twarz miała taki sam wyraz jak zwykle.
-To jest przepyszne! A nawet nie przepyszne, to za mało powiedziane! Skąd pan to ma?
-Sam przygotowałem – mruknął.
Przez chwilę bała się, że gałki wypadną jej z oczodołów, lecz szybko się opanowała.
-Pan?!
-Co Cię tak dziwi?
Nie odpowiedziała, bo wzięła kolejnego gryza i delektowała się smakiem. Lecz łyk ciepłego napoju sprawił, że musiała go o coś spytać.
-To pan też sam...?
-Tak, Granger, lecz jest to zrobione z magicznej czekolady, więc jest lepsze od tej mugolskiej.
-Ale ja już piłam magiczną gorącą czekoladę i żadna nie była taka dobra!
-Zapomniałaś o istotnym fakcie.
-Jakim?
-Jestem Mistrzem Eliksirów i doskonale się znam na dobieraniu składników.
-Wie pan, co jest magiczne w tym miejscu? - spytała po chwili ciszy. Nie wiedziała czemu to zrobiła, nie wiedziała czemu chce się dzielić z nim tą informacją. Może to czekolada tak na nią działa...
Nie odpowiedział.
-Nawet w środku lata wydaje się, że tutaj jest jesień. Widział pan dzisiejsze niebo? Jakby zaraz miało padać!
-I to jest ta magia, według ciebie?
-No, tak – na jego uniesioną brew, dodała: - Kocham jesień.
Wzruszył ramionami.
-A pan?
-Co?
-Jaką porę roku lubi pan najbardziej?
Czuła się w jego towarzystwie zdecydowanie zbyt swobodnie, lecz w tym miejscu tego nie czuła. Zresztą było jej zbyt dobrze, zbyt wygodnie, żeby się teraz tym martwić. Póki jej nie przeklnie, oczywiście...
-A co cię to interesuje? - Na wzruszenie ramion mruknął: - Panna-Wiem-To-Wszystko faktycznie musi wiedzieć wszystko...
-To powie mi pan, czy nie?
-Wiosna, lubię wiosnę – odpowiedział po kilku minutach.
-Szczerze, to spodziewałam się, że powie pan, że zima albo jesień.
Prychnął.
-Zbyt łatwo oceniasz ludzi.
-Wypraszam sobie!
-A nie jest tak?
-Nie?
-A ten cały Krum?
-Co z nim?
-Myślałaś, że nic nie mówi, bo jest taki dorosły, a okazało się, że jest po prostu głupi.
-On wcale nie jest głupi! - niemalże warknęła, lecz Snape jedynie uniósł pytająco brew. No, miał rację, Wiktor nie był zbyt inteligentny. - A skąd pan to wie?
-Jednym z podstawowych zadań szpiega, jest obserwacja i wynoszenie z tego wniosków.
-No dobrze, ale to jest tylko jeden przykład, a znam mnóstwo ludzi.
-Tak? W takim razie na kolejny przykład możemy wziąć tego całego Lokcharta – skrzywił się malowniczo. - Oczywiście uważałaś, że był taki wielki i wspaniały, a kim się okazał? Zwykłym tchórzem.
-Dobrze, lecz obydwa przypadki, jakie pan przytoczył, to sytuacje w których byłam młodsza, od tamtego czasu bardzo się zmieniłam.
Zamyślił się.
-Nasz króliczek! Zazdrościsz jej figury, lecz twierdzisz, że jej się należy, bo miała wypadek, a skąd tak naprawdę wiesz, jaką jest osobą?
-Była bardzo miła i...
-Co z tego, że była miła? Może chciała po prostu zrobić dobre wrażanie?
Pokręciła głową. Wyglądała i zachowywała się jak naprawdę miła dziewczyna. Po chwili skończyli jeść, więc Hermiona znów się odezwała:
-Pan gotował, więc ja pozmywam.
-Od czego masz magię?
Lekko się zaczerwieniła. Nie raz się przyłapywała na tym, że dalej instynktownie działała jak mugol.
-W każdym razie ja się tym zajmę.
Lewitowała naczynia do kuchnia, gdzie dopilnowała, żeby się wyczyściły i odłożyły na odpowiednie miejsce, po czym wyszła. Do warzenia eliksirów zostało im jakieś półtorej godziny, więc ruszyła w stronę biblioteki.
Gdy otworzyła drzwi o razu dotarł do niej zapach książek – pergaminu i atramentu – który tak uwielbiała. W bibliotece kochała przebywać chociażby dlatego, że tak wspaniale tu pachniało. Przeszła koło kilku regałów, aż dotarła do tych poświęconych eliksirom. Przeglądała tytuły i wreszcie wybrała Najmocniejsze eliksiry na przełomie wieków. Usiadła w jednym z foteli, lecz nie była w stanie czytać.
Wpatrując się w ogień trzaskający w kominku zagłębiła się w swoje myśli. Zastanawiała się, skąd Snape wie o niej tak dużo i dlaczego tak bacznie ją obserwuje? A może on tak obserwuje wszystkich? I wie takie rzeczy o wszystkich? W końcu jest szpiegiem, musi mieć obeznanie w terenie zarówno wroga, jak i swoim.
Zdała sobie także sprawę z tego, że w jego towarzystwie zachowywała się bardzo pewnie i tak też się czuła. A może czuła się tak cały czas, tylko nigdy tego nie zauważała?
Zdecydowanie za dużo o nim myślała, powróciła więc do lektury i po chwili zagłębiła się w świat eliksirów.
Jakiś czas później – nie mogła ocenić ile minęło, gdyż zbyt bardzo się zaczytała – usłyszała zamykaną książkę. Oderwała się od tekstu, rozglądnęła i zobaczyła, że Snape siedzi w drugim fotelu. Patrząc na jego trupio bladą przestraszyła się nie na żarty.
-Co pan tu robi? - pisnęła po chwili.
-Siedzę tu od jakiegoś czasu, gdybyś siadając się chociażby rozglądnęła, to na pewno byś mnie zobaczyła. W innych okolicznościach pewnie byś już była porwana.
-W innych okolicznościach?
-Jest wojna, Granger. A ty jest przyjaciółką Wybrańca, Czarny Pan bardzo chce Cię zdobyć.
Spojrzała na książkę, którą trzymał. Najczarniejsze dzieje magii.
-Miła lektura – mruknęła.
-A żebyś wiedziała – położył tom na stole i wstał. - Rusz tyłek, mamy eliksiry do zrobienia.
Swoją książkę zostawiła obok jego i ruszyła za nim.
Praca nad eliksirami minęła im w ciszy i zajęła całe cztery godziny. Gryfonka dokończyła eliksiry zaczęte wczoraj i jedynie zostały jej dwa do przygotowania.
Hermiona była nieziemsko głodna i niemalże kręciło jej się w głowie.
-Co by pan zjadł? - spytała, gdy odkładali kociołki.
Wzruszył ramionami.
-Cokolwiek.
-To ja coś przygotuje.
Wymamrotał pod nosem coś o niestrawności, lecz ona jedynie uśmiechnęła się lekko i ruszyła schodami w dół, a potem do spiżarni, skąd wzięła wszystko, żeby przygotować kurczaka w panierce z ziemniakami. Było to klasyczne danie, które nigdy jej się nie znudzi i najbardziej kojarzyło jej się z domem.
Dom. Nie była tam od roku, gdyż nawet na święta pojechała do Weasleyów. Co prawda jej rodzice też tam byli, lecz tęskniła za domem, jako miejscem. Za jej własnym pokojem, łóżkiem i biblioteczką zdecydowanie za małą na taką ilość książek.
Czasami przyłapywała się na tym, że zastanawiała się nad połączeniem kilku pierwiastków. Często w takich sytuacjach zaczynała się śmiać, bo nie czuła się praktycznie pod żadnym względem związana z tamtym światem. Jakby została całkowicie od niego odłączona, a ten rok całkowitej rozłąki z mugolami jeszcze bardzie pogłębił to uczucie. Nie tęskniła za światem mugoli, tęskniła za domem. Chciała wreszcie czuć, że jakieś miejsce jest jej domem. Co prawda Hogwart dawał jakąś tego imitację, lecz to nie było to samo.
Zabrała dwa talerze i szklanki z sokiem, po czym weszła do jadalni. Mieli już chyba swoje stałe miejsca, bo Snape usiadł tam gdzie wcześniej. Obrzucił talerz wygłodniałym wzrokiem. Jego porcja specjalnie była dwa razy większa.
Zabrali się w ciszy do jedzenia. Obydwoje byli diablo głodni, więc posiłki szybko znikały z talerzy.
-Nie myślałaś o tym, żeby do panierki dodać trochę papryczki chili, a do ziemniaków cebuli?
-W sumie nie byłby to zły pomysł – wzruszyła ramionami.
-Nie byłby to zły pomysł? Wtedy danie smakowałoby dwa razy lepiej.
-Niech już pan nie przesadza, nie jest takie złe.
-Złe może i nie jest, ale to dodałoby mu znacznie więcej smaku i wtedy danie stałoby się bardziej wyraziste. Jakaś sałatka też by nie zaszkodziła. Mizeria chociażby!
-Strasznie pan narzeka...
-Narzekam?
-A nie?
-Ja po prostu... daję ci rady!
-A ja zła nie umiem ich docenić.
-Nie przeginaj, Granger. Ale fakt, taka jest prawda.
Pokręciła głową z niedowierzaniem.
-Czy panu nigdy nic nie smakuje?
Nie odpowiedział.
Gdy skończyli jeść, Snape zabrał talerze i poszedł do kuchni, a ona czekała na niego. Zgadywała, że chciał dziś dokończyć eliksiry dla Zakonu.
Nie pomyliła się. Dziesięć minut później znajdowali się już w laboratorium i przygotowywali składniki.
-Panie profesorze?
-Czego?
Zebrała się w sobie i zadała wreszcie nurtujące ją pytanie.
-Dlaczego czytał pan tamtą książki? No bo przecież... – nabrała powietrza. Nie była pewna, czy to dobre posunięcie. - Żyje pan w tej wojnie praktycznie od początku.
Spojrzał na nią przymrużonymi oczami.
-Twoja ciekawość cię kiedyś zabije, Granger – warknął.
Czekała cierpliwie na jego odpowiedź, gotowa zadać pytanie jeszcze raz. Nie była osobą, która zrezygnowałaby z takiej wiedzy. Jednakże jej czekanie opłaciło się, gdy odpowiedział.
-Zacznijmy od tego, że przed czasami Voldemorta też toczyły się wojny. Z tego tak naprawdę składa się świat magii – z ciągłych wojen. A jeżeli chodzi o tę wojnę, to jestem szpiegiem i muszę wiedzieć wszystko o wszystkich, znać całą ich przeszłość i ich plany, żeby przypadkiem nie wpakować się w jakieś bagno.
-Wszystko o wszystkich... Czyli o osobach z Zakonu też?
-Też.
-O uczniach?
-Też. Wszyscy, którzy są w jakimkolwiek, nawet najmniejszym stopniu związani z tą wojną są przeze mnie inwigilowani.
Spojrzała na niego.
-Ale to musi być... okropne! Przecież pan musi się z tym czuć okropnie!
Nie odpowiedział, zajął się swoim eliksirem i był naprawdę cicho. Ledwo słyszała jego oddech, a stał niedaleko od niej.
-Taka wiedza jest przecież niebezpieczna – mruknęła po chwili.
-Każda wiedza jest niebezpieczna, Granger. Dzięki wiedzy widzisz coraz więcej, przez co i inni widzą cię coraz bardziej, a szczególnie ci, którzy cię widzieć nie powinni.
-Czy to dlatego... - głos jej się załamał, odchrząknęła szybko i spróbowała jeszcze raz. - Czy to dlatego Voldemort chcę mnie zdobyć?
-Między innymi. Jego nigdy nie ciągnęło do wiedzy ogólnie, jego interesowała tylko mroczna strona. Uważa, że między innymi dlatego możesz mu pomóc, gdyż ty interesujesz się wszystkim. Co jest jednak zadziwiające i moim zdaniem głupie z jego strony – nie chce od ciebie informacji z Zakonu. Wystarczę mu ja.
-I co jest w tym takiego głupiego?
-On nie sprawdza swoich informacji, wierzy mi na słowo.
Zapadła cisza, w której oboje pracowali. Musiała opanować drżenie, żeby poprawnie dodać składnik i po chwili kręciła chochlą w kociołku.
-Jak się zostaje Mistrzem Eliksirów? - zainteresowało ją nagle.
-Czyżbyś chciała zostać jedną z nas? - tym razem rozbawienie w jego głosie było mocno wyczuwalne.
-Nie zastanawiałam się nad tym, ale teraz pytam z czystej ciekawości.
-Wszystko zaczyna się od tego, że taki kandydat musi być zauważony. Czasami nauczyciel w szkole wyłapuje taki talent, innym razem taka osoba sama pokazuje, na co ją stać, poprzez dokonanie czegoś wielkiego i znaczącego dla świata eliksirów. Następnie taka osoba trafia do jakiegoś Mistrza na nauki. Dowiaduje się ona tam wszystkiego, czego powinna i zostają odkrywane przed nią takie tajemnice, których w żaden inny sposób by nie zdobyła. Po takiej nauce odbywają się praktyki, a następnie adept przystępuje do testu. Praktycznego i teoretycznego, gdzie udowadnia, na co go stać. Do takiego testu zwykle przystępuje około dziesięciu osób, lecz tytuł dostaje jedna, może dwie osoby. Zapomniałem o tym, że przez cały czas swojej nauki, czyli od momentu, w którym talent zostanie zauważony, taka osoba uczestniczy w spotkaniach adeptów, które odbywają się średnio raz w miesiącu.
-Ile trwa nauka u Mistrza?
-Różnie bywa i zależy to od nauczyciela. Inaczej jest z praktykami, gdyż czas ich trwania zależy od adepta.
-Co jaki czas odbywa się test na Mistrza?
-Różnie. Zależy od tego, ile osób do tego testu się zgłosi. Jeżeli pojawi się przynajmniej osiem osób ustalana jest data.
-A ile on trwa?
-Mój trwał tydzień.
-Tydzień?!
-Tak. Sprawdzają wszystko, zanim dostaniesz tytuł.
-A co się stanie z osobą, która nie zda tego testu?
-Zwykle wychodzi na to, że zmarnowała cenne lata swojego życia.
-A jak wyglądają takie spotkania adeptów?
-Wymiana informacji, herbatka towarzyska i ploteczki o Mistrzach.
-Naprawdę? - spytała, a na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
Skinął.
-A czy kiedykolwiek zauważył pan taki talent?
-Dwa razy, ale ci uczniowie nie przeszli testu.
-Dlaczego?
-Jednemu zbytnio się spieszyło i na praktykach spędził zaledwie miesiąc, więc nie nabrał wprawy. Drugi zaś nie słuchał się swojego Mistrza i na teście rozwalił kilka kociołków.
-I kim oni teraz są?
-Merlin ich wie.
-Czyli nikim ważnym.
-Nie.
-A czy wtedy, gdy pan zdawał test, ktoś jeszcze otrzymał tytuł?
-Nie, zmiażdżyłem ich wszystkich – odpowiedział ze złośliwym uśmieszkiem.
Zaśmiała się cicho.
-Mówi pan o tym wszystkim, jakby to był osobny świat. Cytując: 'chcesz być jedną z nas?', albo 'dodając coś wielkiego do świata eliksirów'.
-Bo to tak jakby jest osobny świat. Można by powiedzieć, że niewiele osób o nim wie.
-To dlaczego mi pan to mówi? - zastanowiło ją.
Wzruszył jedynie ramionami ze złośliwym uśmieszkiem.

11 komentarzy:

  1. Kiedy i czy w ogóle zacznie się dziać coś pomiędzy Hermą a Sevem? Bo się już doczekac nie moge. ;o

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale super :3 Uwielbiam Cię :D I właśnie, kiedy się zacznie? :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialne! Severus to niezły łakomczuch i ciągle coś mu nie pasuje ;D Widzę, że lepiej się dogadują, także coraz bliżej do czegoś więcej ^^
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejjj to śniadanie w wykonaniu Snape'a.. aż się rozmarzyłam. Ja też tak chce... moje kromki z serem wypadły przy tym bardzo blado. No ja od zawsze podziwiałam Severusa za to, że tak wiele wiedział o wszystkim i o wszystkich. Coraz nieźle się ze sobą dogadują.. czyżby Hermiona chciała kandydować na Mistrza Eliksirów?

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże, jak można w ogóle coś takiego pisać? Zupełnie nie pokrywa się z charakterem Snape'a i Hermiony. Cała ta twoja "fabuła" nie ma sensu i robi się niesmaczna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pokrywa się, co ty gadasz. Przecież Snape zawsze był nie miły i wog, tu też jest taki. Hermiona też jest jak zwykle ciekawska. A ludzie się zmieniają. c:

      Usuń
    2. I kto to mówi ?! Osoba z Anonima. Ha ! Może byś tak łaskawie się ujawnił,skoro " taki mądry jesteś " ? Hm ?! A tak wogule , Snape jest wredny,sarkastyczny i złośliwy - Tu,jak i na prawde.Herma jest ciekawska,ciągle zawracająca,za przeproszeniem,dupe i "wszech wiedząca" . Tak jak na filmie czy w książce. Więc kurna i co ci chodzi," Drogi " Anonimku ?! Będę bronić Weird Charlotte bo pisze ŚWIETNIE. ( W przeciwieństwie do Ciebie. Ty pewnie wogule nie piszesz,a jak tak,to podaj szanownie swoją nazwe byśmy mogli zobaczyć Twoje " arcydzieła ".Z chęcią je przeczytam !!!).Więc spieprzaj,jak Ci coś nie pasuje.
      Amen.

      Usuń
  6. Mała, nie przejmuj się tym idiotą wyżej. Piszesz świetnie, lubisz to i masz swoich fanów. Tylko to się liczy. Mi, tak na przykład, bardzo się podoba twój blog, ten styl pisania i cała fabuła. Wprowadzasz swoje szczegóły, nie trzymasz się sztywno książki (i chwała ci za to, bo gdybyś się tak trzymała i nic nie zmieniała równie dobrze mogłabyś przepisać całego HP). To mi się w Tobie podoba (i pewnie większości czytelników)!
    Nie słuchaj takich głupich komentarzy jak ten powyżej!
    Oczywiście krytyka jest ważna, ale jeśli chodzi np. o ortografię itd. Ale nie jeśli chodzi o "fabułę, która nie ma sensu i robi się niesmaczna'' co jest totalną bzdurą.

    Życzę weny!
    Twój wierny fan,
    ''Draco''
    PS. Wybacz że też z anonima, ale zapomniałem hasła do konta XD

    OdpowiedzUsuń
  7. Zgadzam się z Draco ;) I weź się nie znęcaj nad nami, dodaj kolejny rozdział. Pozdro /Jessica Monsterlight

    OdpowiedzUsuń
  8. Sev przypomina mi mego tatusia palaszującego obiad ! Ej no, pojęcie " diablo głodna " wstępuje oficjalnie do mojego słownika .
    Od tych opisow gofrow glodna sie robie :3 Jak zwykle inkredibl.
    ~cotellek

    OdpowiedzUsuń