Spis treści

Prolog1 2 3 45 6 7 8910111213141516 17 18
19 202122 23 2425262728 29 30 31

niedziela, 25 sierpnia 2013

Rozdział 16.

Naprawdę nie wiem, co się ze mną dzieje. Dopadła mnie jakaś dziwna mantra i mogę jedynie czytać 'My, dzieci z dworca Zoo' i słuchać Metallicki...
P.S.: Niedługo wszystko zacznie się wyjaśniać C:

Severus czuł się podle.
Siedział w ogromnej jadalni, zajadając naleśnika i myśląc o swoim życiu.
Tydzień temu został zamknięty w tej, pożal się Merlinie, posiadłości. Nie było w sumie tak źle, jakimś cudem udało mu się przeżyć i nawet dogadać z tą durną dziewczyną. Myślał nawet, że traktowała go jak normalnego człowieka, ale się mylił. I jej wczorajsze słowa wszystko potwierdziły.
-Zostaw mnie! ZOSTAW MNIE, DO JASNEJ CHOLERY! Ty stary, obleśny brzydalu, morderco, arogancki, nieczuły Ślizgonie, skończony idioto, śmieciu, wyrzutku społeczeństwa! Niszczysz niewinnym ludziom życia! Nie udało ci się go uratować! To twoja wina! Trzeba mu było podać jakiś eliksir! Pieprzony morderco, niewarty życia wraku! Nie masz nikogo! PUSZCZAJ MNIE! Nienawidzę Cię, rozumiesz? NIENAWIDZĘ!
Musiał sobie przyznać, że zabolało.

Oczywiście nie dopuszczał do siebie faktów z książek psychologicznych, że ludzie pod wpływem nerwów nie mówią tego, co myślą.
A na dodatek ta impertynencka dziewczyna chciała jeszcze, żeby został z nią wieczorem! A teraz sobie smacznie śpi!
Pokręcił głową. Był wściekły. Na siebie. Zawiódł. Miała rację, mógł to inaczej odegrać, a wtedy Weasley na pewno by żył. Miała prawo go nienawidzić.
Gdy skończył jeść ruszył do laboratorium, żeby sprawdzić eliksir. Wszystko było w stanie idealnym.
Nie mając nic ciekawszego do roboty zaszył się na bibliotece do godziny dwunastej. Przeczytał jedne z bardziej interesujących tytułów. Jednakże trudno mu się czytało, gdyż jego myśli cały czas coś rozpraszało.
Przypomniał sobie wyraz twarzy, gdy odciągał ją od martwego chłopaka. Ból i wściekłość. Te emocje tak nią rządziły, że aż zrobiła się cała purpurowa. Pamiętał ten pusty wyraz oczu, gdy zaczęli go uzdrawiać. Przebłysk nadziei, po czym załamanie i rozpacz.
Rozpacz. Nienawidził tego uczucia. Doprowadzała ludzi do szaleństwa. Z rozpaczy wiele osób przystępowało do zastępów Śmierciożerców. I nie mógł zaprzeczyć temu, że między innymi przez to sam do nich dołączył. Jego matka umarła, nie miał żadnych przyjaciół, a chciał potęgi. Ogromnej mocy i wiedzy.
Potarł skronie. Nie chciał o tym myśleć. To była najgorsza decyzja, jaką w życiu podjął.
Przed oczami stanęła mu wczorajsza rozmowa z Dumbledore'm. Ma wydać Ganger. Ona dalej nie była niczemu winna. Wręcz przeciwnie. Była zbyt młoda na wojnę. I dobrze to wiedział, lecz ona pewnie twierdziła, że jest na tyle dorosła, żeby walczyć.
Miał jej dość, ale z jakiegoś powodu lubił na nią patrzeć. Gdy w jej oczach pojawiały się iskierki ciekawości albo rozbawienia robiło mu się jakoś lżej. Nie mówiąc już o uśmiechu, rozjaśniającym jej twarz.
Prychnął. Zachowywał się, nie przymierzając, jak Weasley. Zakochany Weasley. Ale on nie był zakochany. Chyba rozpoznałby to uczucie. Bo skoro u innych widać to tak wyraźnie, to u niego też by tak było, prawda?
Przydałoby się sprawdzić, jak czuje się ta dziewczyna. Pewnie potrzebuje jakiegoś eliksiru na ból głowy. Nie, żeby chciał jej go dać. Miło się z taką podroczyć.
Jednakże dziewczyny nigdzie nie było, w całym domu. Wszedł do jej sypialni.
Dobra, na początku się dziwił, ale teraz niemalże się przestraszył.
Jednakże szybko zobaczył tynk na poduszce. Miejsce to było idealnie zachowane, więc na pewno nie posypał się sam z siebie. Podszedł do tego miejsca. Zbadał je dokładnie i zaczął wpatrywać się intensywnie.
Wiedział, że coś z tą ścianą jest nie tak. Z jakiegoś powodu wiedział, że ona tam jest. Uderzył w nią z całej siły, a ona zaczęła się odsuwać. To był zbyt proste, jednakże wszedł do środka i ruszył w górę.
Wszedł do jakiegoś sfiksowanego ogrodu. Wszystkie rośliny były tu magiczne, latały, drgały, piszczały lub wykonywały inne dziwne czynności. Jego wspaniały węch – Kingsley porównał go kiedyś do wilkołaka, za co oberwał widelcem – wyczuł, że gdzieś tu jest. Ruszył ścieżką i ujrzał ją, śpiącą w altance. Uśmiechnął się wrednie, wyciągnął różdżkę i już miał rzucać zaklęcie, gdy coś go powstrzymało. Poczuł coś jeszcze. Jakiś inny zapach, zakłócający harmonię tego miejsca.
Obrócił się powoli i rozglądnął. Nic nie widział, lecz czuł, że coś go obserwuje. Trwał przez chwilę w bezruchu.
Nie był jednym z tych, którzy uznaliby, że zagrożenie zniknęło. Wręcz przeciwnie, ono rosło w siłę. Wykonał gwałtowny ruch ręką, a wtedy z krzaków wypadło ogromne zwierzę.
Wilkołak rozmiarów młodego yeti. To coś było czarne i biegło w jego stronę. Zaczął rzucać pierwsze zaklęcia, jakie przyszły mu do głowy. Większość z nich stwór uniknął, lecz kilka w niego trafiło.
-Granger! GRANGER, TO NIE CZAS NA DRZEMKĘ!
Dziewczyna chyba faktycznie się przebudziła, bo pisnęła na widok zwierzęcia.
-Zamknij się i chodź tu.
Zwierzę biegło od prawej strony altanki, naprzeciwko której stał Mistrz Eliksirów.
-Ja będę go powstrzymywał, a ty w tym czasie przebiegniesz za mnie. Na trzy. Raz... Dwa... Trzy...
Usłyszał świst. Zaczął rzucać tysiące zaklęć, aż poczuł jej oddech na swoich plecach. Jednak nie przestawał. Ona chyba, też chciała mu pomóc, gdyż poczuł ruch jej ręki, ale wrzasnął:
-Nie, przestań, nie przeszkadzaj mi!
Na stwora nie działała żadna rzucona przez niego Avada, ani inne zaklęcia uśmiercające. Te, które zadawały rany cielesne, jedynie go blokowały. Związał to, złapał dziewczynę w pasie i ruszył pędem w stronę wyjścia. Czuł, jak się potyka, lecz trzymał ją odpowiednio mocno, żeby się nie przewróciła. Po chwili z całym impetem uderzyli w ścianę, która zaczęła się rozsuwać, wpadli na łóżko – łamiąc je przy okazji – i dopiero wtedy zaczął krzyczeć.
-Coś ty sobie myślała?! Mogliśmy zginąć!
Granger cała się trzęsła, skulona na łóżku.
-Nie potrzeba nam jeszcze jednego trupa w tym tygodniu!
Wiedział, że jego słowa zabolały ją, gdy w jej oczach pojawiły się łzy.
-Przestań się mazgaić i...!
-Mazgaić?! MAZGAIĆ? - wrzasnęła, wstając i uderzając głową w baldachim łóżka. - Jak pan może?! Wczoraj umarł mój przyjaciel! Mam prawo go opłakiwać, prawda?
-Jest wojna! Opłakiwać go sobie będziesz po jej zakończeniu, albo we własnym grobie!
Widział, jak się trzęsła. Była całą czerwona. Po chwili z powrotem padła na łóżko i zaczęła płakać.
-Przepraszam, przepraszam, przepraszam! Ja... - nabrała powietrza. - Ja tak nie myślałam. To, co mówiłam wczoraj.... To tylko przez nerwy, ja tak nie myślę!
Była zwinięta w tak ciasny kłębek, że nie był pewny, czy na pewno się z niego wyplącze.
-Na dole czeka śniadanie – warknął i wyszedł.
Co się z tą dziewczyną działo? Miała coraz dziwniejsze huśtawki. A na dodatek to jej połączenie z Czarnym Panem...
Wszystko i tak niedługo się wyjaśni, gdy tylko zabiorą ją do Malfoy Manor. Nie wiedział, co ją tam czeka, lecz znał plan.
Miał ją wydać na najbliższym spotkaniu i nie przeszkadzać innym w zabraniu jej. Miał też zakaz przyprowadzania jej tam na własną rękę, co miało podobno upewnić Czarnego Pana w tym, że Dumbledore naprawdę mu ufa, czy coś takiego... Potem miał przez kilka dni przypatrywać się temu, co się dzieje z dziewczyną, tak, aby Zakon mógł wkroczyć w odpowiednim momencie.
Nie wiedział, jak ma się potem wytłumaczyć przed Czarnym Panem, ale raczej mało kogo to obchodziło.

Kilka najbliższych dni minęło im we wrogiej atmosferze. Posiłki i warzenie eliksirów odbywało się w całkowitej ciszy, a przez resztę dnia unikali się.
Granger najwyraźniej bardzo przestraszyła się tego stwora, gdyż od tamtego dnia spała na kanapie w salonie. Nie dziwił się jej. To musiał być jakiś duch.
Dziewczyna miała naprawdę duże huśtawki nastroju. Cały czas go przepraszała, płakała lub wściekała się o byle co. Nie wiedział, co z nią zrobić i jedynie modlił się o spotkanie Śmierciożerców. Chciał mieć już to wszystko za sobą i znowu zaszyć się w swoich lochach.
Eliksir co prawda im się udał, ale nie mieli go na kim przetestować, gdyż Albus zabronił im jakichkolwiek kontaktów z otoczeniem.

Ta niemiła atmosfera trwała do momentu, w którym Severus poczuł przeszywający ból w lewym przedramieniu. Jedli kolację, gdy nagle złapał się za miejsce, w którym znajdował się znak.
-To już? - spytała przerażona Granger.
Skinął.
Nie płakała, nie wściekała się, nie przepraszała. Jedynie spoważniała.
-On mnie nie zabije, prawda?
-Nie powinien.
Tym razem to ona skinęła i gdy wstał, lekko się do niego przytuliła. Nic nie mówiła. Po chwili go puściła, wróciła na swoje miejsce i patrzyła niewyraźnym wzrokiem w ścianę naprzeciwko.
-Radzę ci się przygotować. Zjawią się tu w ciągu godziny. I pamiętaj, że masz udawać, że nic nie wiesz.
-Oczywiście – odpowiedziała.
Wiedział, że musi się śpieszyć i w maksymalnie pięć minut dostać się do siedziby Czarnego Pana.
Wyszedł, szybko ubrał się w normalne szaty, po czym niemalże biegł przez labirynt. Wczorajszego wieczoru postanowił poznać tajemnicę dostania się w to miejsce. Przebiegł przez las, po czym zatrzymał się, nabrał powietrza i aportował się wprost przed Malfoy Manor. Przeszedł przez bramę, po czym wszedł do zimnego domu.
Uklęknął przed Czarnym Panem.
-Wybacz mi, Panie, moje spóźnienie. Jednakże znam miejsce, w którym znajduje się Granger – jej nazwisko wypowiedział z pogardą.
-Usiądź, Severusie i mów, co wiesz.
Wykonał polecenie, zajmując krzesło po prawej czarnoksiężnika.
-Mam przy sobie dokładne współrzędne do aportacji i wszystkie wskazówki dojścia do tego miejsca. Miałem ją tam bronić przez ostatni tydzień, niestety Dumbledore zabronił mi wychodzić stamtąd bez jego zgody, jeżeli nie będę miał wezwania. Zabronił mi też przyprowadzić ją tu osobiście. Mam nadzieję, że to rozumiesz, panie?
-Oczywiście, oczywiście – najwyraźniej inne rzeczy przestały się dla niego liczyć. - Greyback, McNair, macie mi ją tu przyprowadzić. Ma jej włos z głowy nie spaść!
Dwójka Śmierciożerców skinęła. Świetnie, Greybackowi na pewno się podoba.
Podał im karteczkę, a gdy wyszli, odezwała się Bella:
-Panie, czy będę mogła się pobawić z tą szlamą?
-Nie, Bello, tym razem to moja zabawka – warknął, a kobieta rozparła się zrezygnowana w krześle.

Kiedyś była piękną czarownicą. Pamiętał ją z czasów szkolnych. Była wysoka, zgrabna i pełna seksapilu. Jej cera była zdrowa, a włosy lśniące, nie tak jak teraz. Na każde jej skinięcie przynajmniej pięciu chłopaków padało jej do stóp.
Teraz jej skóra poszarzała, włosy łamały się i puszyły, miała obłąkany wzrok, a zęby były niemalże brązowe. Była anorektycznie chuda, a jej biust dawno gdzieś się schował.
-Severusie, twoja obecność w ciągu kilku najbliższych dni będzie mile widziana. Jeszcze dziś porozmawiasz z Dumbledore'm, nazmyślasz mu czegoś, po czym tu wrócisz. Twój stały pokój będzie z pewnością na ciebie czekał.
-Jestem zaszczycony, Panie – odpowiedział Snape, pełny pokory.
-Cieszę się, że wreszcie udało ci się czegoś dowiedzieć. - Po chwili namysłu dodał: - Może chciałbyś jakąś szalmę w zamian?
-To bardzo wielki gest, panie, lecz po tym, co spotkały mnie ostatnio nie mam ochoty na zabawy z tymi stworzeniami... - odparł zdegustowany.
-Rozumiem cię, rozumiem. Jednakże gdybyś zmienił zdanie, to moja oferta jest cały czas aktualna.
Skinął z wdzięcznością.
Czarny Pan był bardzo zadowolony z powodu Granger. Zapowiadało się coś złego.
Czarnoksiężnik się nie odzywał. Wszyscy byli spięci, jakby czekali na wybuch. Ale ten nie nastąpił aż do momentu, w którym dwaj Śmierciożercy weszli z Granger. Trzymali ją za ręce, a ona bezwładnie zwisała. Krew skapywała z niej niemalże strumieniami.
-Przynieśliśmy – oznajmił Gryback z szerokim uśmiechem i obydwoje uklękli.
-MIELIŚCIE JĄ PRZYNIEŚĆ CAŁĄ, BEZ SZWANKU! - krzyknął czarnoksiężnik, a wszyscy się zatrzęśli. - Narcyzo, weź ją i zanieś do odpowiedniej kwatery. A wy...
Po chwili rozległy się krzyki bólu McNaira i wilkołaka.
Oglądanie tortur innych osób sprawiało Severusowi lekką trudność. Starał się wyplewić z siebie resztki okrucieństwa, co po tylu latach nie było łatwe.
Z jakiegoś powodu nie martwił się o Granger. Wiedział, że ją tu uleczą, inaczej Czarny Pan by jej na to nie narażał. A może to była część jego planu? Najpierw udawać, że jest mu potrzebna, a potem zabić i tym samym zniszczyć Trio... Bo wtedy Potter zostałby bez pomocy.
Zorientował się, że patrzył na tą scenę jak zahipnotyzowany, gdy Czarny Pan przestał. I dobrze, niech myśli, że dalej go do tego ciągnie.
-Severusie, idź porozmawiać z Dumbledore'm i wróć do nas. Reszta ma wolne – syknął i wyszedł.
Przez chwilę nikt się nie ruszał, aż do momentu, w którym Snape wstał. Skinął wszystkim na pożegnanie i ruszył do bramy, od razu aportując się pod Hogwart. Swoimi długimi nogami w tempie ekspresowym pokonał dzielącą go od gabinetu Dyrektora odległość. Nie bawił się w pukanie, tylko wpadł jak burza i od razu usiadł. Była tu z nimi także Minerwa. Dumbledore skinął, więc zaczął mówić.
-Już jest w Malfoy Manor. Przyprowadzili ją nieprzytomną i zakrwawioną.
-Kto?
-McNair i Gryback. Czarny Pan chciał ją nietkniętą, więc im się oberwało.
-Co ma zamiar z nią zrobić?
-Nie wiem – warknął. - Tyle razy już ci to mówiłem! Jedyne co wiem, to to, że chodzi o jej przepływ magii.
-O czym wy mówicie?! - wybuchła McGonagall. - Chyba nie chodzi o pannę Granger!
-Owszem – odparł beznamiętnie Mistrz Eliksirów.
-Co... Ale... Kogo to był pomysł?
Nastała cisza.
-Albusie, jak mogłeś! - zaczęła kobieta, najwyraźniej wszystko rozumiejąc. - Czy ty nie zdajesz sobie sprawy z tego, co on może jej zrobić!
-Wiem, jednakże gdy stamtąd wróci może nam przekazać informacje, których Severus, ze względu na przysięgę, nie może.
-A co, jeśli ona nie wróci?!
Cisza.
-Nie spodziewałam się tego po Tobie, Albusie! Na Merlina, nawet Voldemort nie jest taki... - nie dokończyła, wstała i wyszła z gabinetu, trzaskając drzwiami.
-Dopilnuj, żeby wróciła. Proszę – mruknął Dyrektor.
-A więc to ja mam tego pilnować?! Trzeba jej było tam nie wysyłać! Ona równie dobrze może już nie żyć! Albo Czarny Pan wdarł się w jej umysł i teraz jestem zdemaskowany! Zresztą wybacz, ale przyjaciele na mnie czekają! - i nie oczekując odpowiedzi, wyszedł. Jednakże odpowiedź padła i słyszał ją na schodach.
-Ona Cię potrzebuje!

Pff, też coś. Dumbledore'owi coś się na starość pomieszało.

13 komentarzy:

  1. Hermiona wydana w ręce Voldemorta, ciekawy pomysł, ciekawy... ;D
    Biedny Kingsley, oberwał kiedyś widelcem :D
    Ciekawe co zrobią z Herrioną ;D
    Czekam na kolejny rozdział! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Albus znów świruje. Jest strasznym manipulatorem. Okropne, żeby tak wydać bezbronną dziewczynę w ręce tego jaszczura. Słowa Hermiony z pewnością zabolały Snape'a. Żal mi go tak bardzo. Mam nadzieję, że włos z głowy jej nie spadnie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział :-) Mam nadzieję , że Hermionie się nic nie stanie !!
    Weny życzę!!

    mojeminiopowiadania.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Super lubie twoje opowiadanie jest takie jakieś...inne ale bardzo fajne .Wkurza mnei ten Drops jest starym okrutnym dziadem .Czekam na bezdechu na kojeny rozdizl nie daj mi sie dusic i napisz szybko.
    Weny Jane
    P.S :Moje pierwsze opowiadanie : http://hogwart-z-punktu-widzenia-dumbledore.blogspot.com Sorry za spam :D

    OdpowiedzUsuń
  5. NienawidzęDumbledore'a!NienawidzęDumbledore'a!NienawidzęDumbledore'a!NienawidzęDumbledore'a!NienawidzęDumbledore'a!NienawidzęDumbledore'a!NienawidzęDumbledore'a!NienawidzęDumbledore'a!NienawidzęDumbledore'a!NienawidzęDumbledore'a!NienawidzęDumbledore'a!NienawidzęDumbledore'a!NienawidzęDumbledore'a!NienawidzęDumbledore'a!
    Dawaj następny rozdział *-*
    Kocham to opowiadanie,dzięki któremu pokochałam Sevmione <3
    Ich dotychczasowe kłótnie były takie słodkie i jak on "warczał" :3 Awwww *-* Ale teraz to jest mi tak żal Miony,ale też Severus'a,jak na Niego nakrzyczała :c
    Życzę weny !
    + Gdybyś tak mogła wyłączyć weryfikację tą numerkową (że trzeba wpisać to z obrazka) to byłabym bardzo wdzięczna,bo ona strasznie wkurza ;) ~Ms.Snape

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiedziałam o weryfikacji, postaram się ją wyłączyć c:

      Usuń
  6. Świetny rozdział, z dreszczykiem emocji! :D Szkoda mi jednak Severusa, musi mu być okropnie po tym, co powiedziała o nim Hermiona. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział! Weny!!! Z.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dumble według J.K byl homoseksualistą więc może jest zazdrosny o Snape'a i Mionę, co ?
    W tym opowiadaniu no niezdziwilabym się XD
    Plusy :
    • nieprzewidywalność
    • płynny tekst
    • lepsze opisy
    • dodawanie swoich " trzech groszy "
    do postaci
    Minusy :
    • czemu takie krótkie :c
    • tak mi brakowało jakiegoś czegoś pomiędzy tym potworem a wroceniem do normalnego świata, tak za ostro przeszedł wątek , nie wiem jak to opisać
    • opłakuje dalej Rona :(
    - cotellek ( @followme insta )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. * follow me on insta :d

      Usuń
    2. O tym, że Dumbledore jest zazdrosny to nie pomyślałam XD Ale może kiedyś to wykorzystam XD
      I dzięki za takie wypunktowanie, tego mi było trzeba <3

      Usuń
  8. Biedny Sev :c Żal mi go, że Hermiona się tak na niego wydarła TT
    Ale szkoda, że nie napisałaś nic więcej o tym ogrodzie za ścianą. Z niecierpliwością czekam na więcej :*/Jessica Monsterlight

    PS. Nienawidzę tego Dropsoholika i tego, jak innych wykorzystuje. Masakra -_-

    OdpowiedzUsuń
  9. Geeeniaaaalny ! Tak mogę opisać ten rozdział xd. Zresztą, ja każdy tak opisuę. Heh.. Przy następnym użyję innego przymiotnika, obiecuję ! :D W normalnej serii uwielbiałam Dumbledore, ale twoja jego (jak to brzmi xd) wersja przyprawia mnie o mdłości... Zabij.... Zabij... /Gabson

    OdpowiedzUsuń
  10. No, ciekawe. Podoba mi sie przedstawienie toku myślenia Snape'a.Mam nadzieje że sie przekona do Hermiony. Weeeny :) /Anabeth

    OdpowiedzUsuń