Spis treści

Prolog1 2 3 45 6 7 8910111213141516 17 18
19 202122 23 2425262728 29 30 31

niedziela, 15 grudnia 2013

Rozdział 28.

Jedyne, co mam ochotę teraz zrobić, to szyderczo się zaśmiać. Przeczytacie, to się dowiecie dlaczego. 

Kolejnym tygodniom Hermiony towarzyszyło jakieś niemiłe uczucie.
Teoretycznie między nią a Ginny było już wszystko dobrze, ale nie zachowywały się tak, jak wcześniej. I chyba się tak nie czuły. Jeżeli kiedykolwiek do tego wrócą, to na pewno zajmie im to dużo czasu.
W przeciwieństwie do Ginny, Harry nie okazywał żadnej chęci do pogodzenia się. Przeważnie ją ignorował.
Jej oceny były bardzo dobrze, jak zresztą zawsze, ale nie zwracała na nie większej uwagi. Jej głowę zaprzątały zupełnie inne problemy.
Po profesorze Snape'ie, jak i reszcie Śmierciożerców, nie było dalej śladu. I głównie to zawracało jej głowę.
Gdyby tego było mało, nadszedł ostatni tydzień nauki przed świętami i wszyscy dostawali istnej gorączki z tego powodu. Jedni rozmawiali tylko o tym, jak będą spędzać święta, a inni cieszyli się z przerwy w nauce.
Hermiona była tym wszystkim załamana. Jej święta nie zapowiadały się szczęśliwie. Co prawda miała spędzić je z Weasleyami, ale teraz to wcale nie będzie takie miłe. Zastanawiała się, czy nie mogłaby wybrać się do rodziców, ale było to zbyt niebezpieczne. A teraz, gdy nie była już jedynaczką, bezpieczeństwo jej rodziny było najważniejsze.
Po ostatniej środzie nauki w tym roku, która była – jak każda środa – bardzo wyczerpująca, Hermiona zdecydowała się przejść po błoniach.
Dzień był chłodny, a zza ciemnych chmur wychylały się jedynie nieliczne przebłyski słońca. Trawa, która pokrywała tereny zamku, była teraz pokryta grubą warstwą białego puchu i tylko miejscami było widać czarne linie ścieżek. Wielkie Jezioro zamarzło, a na jego powierzchni malowały się różne wzory.
Hermiona ruszyła w stronę Zakazanego Lasu. Było to jedyne ciche miejsce, kiedy wszyscy uczniowie, a nawet nauczyciele, byli podekscytowani zbliżającymi się świętami.
Weszła między drzewa, gdzie śniegu było nieco mniej, tak jak światła, które wpadało przez korony drzew, więc wydawało się, jakby była już noc.
Nie miała zamiaru zagłębiać się daleko w las, lecz cisza tutaj panująca była kusząca i bardzo przyjemna.
Aby się nie zgubić, znaczyła swoją drogę magiczną wstęgą, która utrzymywała się w powietrzu, póki nie wróci z powrotem tą samą trasą i była widoczna tylko dla niej.
Przechadzając się między drzewami nie myślała wiele. Skupiała się na pięknie krajobrazu, który ją otaczał i na melancholii tego miejsca.
Zdała sobie sprawę, że zaszła za daleko, gdy jej oczom ukazało się małe jeziorko, koło którego stała niewielka chatka. Ruszyła w jej stronę i gdy już miała nacisnąć klamkę, usłyszała za sobą:
-Cholibka, Hermiono, co ty tu robisz?
Od razu się odwróciła i spojrzała na pół-olbrzyma o ogromnej, kręconej brodzie w kolorze drzewnej kory.
-Hagrid? - spytała, gdyż było tak ciemno, że nie była pewna, czy na pewno jest to szkolny gajowy, a w Zakazanym Lesie można spotkać wiele różnych rzeczy.
-Co ty tu robisz?
-Ja zgubiłam się.
-Ale... - gdy zawiał mocniejszy wiatr Hagrid przerwał. - Chodź do mnie na herbatę.
Ruszyła za nim przez las, lecz tym razem podróż trwała według Hermiony bardzo krótko.
Gdy weszli do jego chatki, dziewczyna rozsiadła się w ogromnym fotelu i zaczekała, aż Hagrid zrobi herbaty.
Chwilę później siedzieli koło kominka i było im bardzo ciepło i wygodnie.
-No Hermiono, powidz mi o co tam chodzi z Tobą i Harry'm?
-Co masz na myśli?
-Cholibka, przecież widać jak się chłopok marnuje.
Gryfonka poczuła się tak, jakby Hagrid ją o coś oskarżał. Co prawda wiedziała, że nie miał on zbytniego wyczucia w tym, co mówił i pewnie nie to miał na myśli, jednakże trochę zabolało.
-Sama nie wiem, on w ogóle nie chce się do mnie odzywać.
-Ty zawsze mądra dziopa byłaś i wim, że i tym razem cuś wykombinujesz.
-To naprawdę nie jest takie łatwe, ale się staram.

Gdy wróciła do swoich komnat od razu położyła się do łóżka. Była bardo zmęczona, choć raczej nie było spowodowane to wysiłkiem fizycznym. Miała serdecznie dość całej tej sytuacji.
Całą noc męczyły ją okropne sny, których na szczęście potem nie pamiętała, ale nie było to przyjemne uczucie.

Do ostatniego dnia szkoły nic się nie zmieniło.
Stojąc na peronie w Hogsmeade i pomagając najmłodszym uczniom zapakować się do środka, Hermiona czuła się bardzo samotnie. Szczególnie, gdy patrzyła się na tych wszystkich radosnych pierwszoklasistów, zbitych w ciasne kupki. Przypomniała sobie wtedy, jak ona zachowywała się w ich wieku.

Gdy nagle jedno z nich zaczęło krzyczeć. Był to przerażający pisk, który wszystkich przeraził.
Po niebie, w stronę pociągu, zbliżały się dwie czarne, grube smugi.
Wszyscy wiedzieli, kto to jest, choć tak naprawdę nikt nie wiedział, po co tu przybyli.
Zrobiło się nie lada zamieszanie. Znikąd pojawili się członkowie Zakonu, próbujący zagonić jak najwięcej osób do pociągu.
Hermiona przez chwilę stała jak wryta, gdyż uświadomiła sobie, że musieli przybyć po nią. Jeżeli nie, to na pewno wysłaliby tu więcej osób.
-Hermiono, wsiadaj! - usłyszała za sobą głos Billy'ego.
Koło niego stała Ginny, którą od jakiegoś czasu chciał namówić, aby wsiadła do pociągu. Ona jednak upierała się, że nie zostawi go tu samego.
-Hermiono! - Billy ponaglił ją, a ona wreszcie się ocknęła.
-Nie. Im chodzi o mnie. Nie narażajcie się.
Pociąg powoli zaczął ruszać, a czarne smugi były coraz bliżej. Została im dosłownie chwila.
Hermiona czuła w sobie wolę walki. Był to chyba jedyny raz, kiedy nie miała żadnych wątpliwości. Musiała tu zostać i stawić im czoła.
Ginny została wepchnięta do wagonu i nie miała już szansy wysiąść. Billy i Hermiona zostali sami na peronie. Chwilę później, gdy pociąg odjechał już nie mały kawałek, dwie postacie wylądowały.
Voldemort uśmiechał się szyderczo, patrząc na Gryfonkę i jej towarzysza. Towarzyszący mu Śmierciożerca ściągnął maskę i ukazał im się nie kto inny, lecz profesor Snape.
Teraz wszyscy zdawali sobie sprawę z tego, że muszą grać jak najlepiej potrafią.
-Snape – wysyczała Hermiona najbardziej pogardliwym głosem, na jaki było ją tylko stać w tej sytuacji. - A powtarzałam Dumbledore'owi, że nie jesteś godzien zaufania.
-Doprawdy? - mężczyzna zaśmiał się w odpowiedzi. - Wydaje mi się, że nie jesteś w stanie niczego zdziałać. Ten starzec jest na każde moje skinienie.
Voldemort uciszył go gestem ręki.
-O ile wątpię, że ktokolwiek uwierzyłby szlamie – w tym momencie zaśmiał się pogardliwie – to przy zeznaniach czarodzieja czystej krwi mogliby mieć wątpliwości.
Dziewczyna zbladła, a krew w jej żyłach niemalże zamarzła. To nie mogło się stać.
-Wybacz mi śmiałość, o panie, jednakże wątpię, aby miał on na to jakiś wpływ. Było już wielu niedowiarków i nikt jeszcze nie zasiał w nim nawet ziarnka niepewności.
-Zdaję sobie z tego sprawę, aczkolwiek gdyby ich zeznania się zgadzały, to mogłoby nie być już tak kolorowo.
Nastała chwila ciszy, w której Voldemort powolnym krokiem zbliżył się do Hermiony i zaczął wyciągać dłoń w jej stronę.
-Ta magia – wyszeptał pełnym żądzy głosem.
-Nie dotykaj mnie – warknęła.
-Ależ spokojnie, szlamo, spokojnie. Nie chcemy przecież wzbudzać niepotrzebnej paniki.
-Zostaw ją – odezwał się Billy, występując krok do przodu.
-Prawie o Tobie zapomniałem – mruknął. - Ale ty jesteś tu przypadkiem, zajmiemy się Tobą za chwilę. Severusie.
Snape szybkim krokiem ruszył w jej stronę, a po chwili złapał ją z tyłu za ręce. Zaczęła się wyrywać, ale trzymał ją mocno.
Aż do chwili, w której Billy chciał ją uratować. Rzucił jakieś zaklęcie w stronę profesora, które on zręcznie odbił, niestety – a może robiąc to specjalnie – rozluźniając swój uścisk.
Wtedy Hermiona wyrwała się i zaczęła uciekać, podczas gdy Billy starał się zająć pozostałą dwójkę czarodziejów.
-Teleportuj się, szybko! - krzyknął.
Tym razem nie spekulowała. Była zbyt przerażona wizją, iż może wrócić do kryjówki Voldemorta. Po chwili stała przed Gimmuald Place.
Nie wiedziała, co działo się potem na peronie, ale dosłownie dwie minuty później, kiedy ze zdenerwowania nie mogła przypomnieć sobie hasła do skrytki, pojawił się Snape, trzymając Billy'ego na rękach.
-Co mu się stało? - zapłakała.
Nie odpowiedział jej, tylko przebiegł szybko i otworzył przejście. Z ciała jego przyjaciela skapywała stróżka krwi.
Hermiona oprzytomniała, lecz pobiegła za nimi. Po chwili biegli korytarzem do salonu, w którym zawsze się spotykali.
Na ich widok wszyscy się rozproszyli i zrobili im miejsce na największej sofie.
-Gdzie jest Potter?! - wydarł się profesor. - Gdzie on jest?!
-Severusie, to teraz nie ważne, zajmij się... - zaczęła Molly.
-PRZYPROWADŹCIE POTTERA.
Snape spróbował zbliżyć ręce do ciała, lecz odbił się od jakiejś niewidzialnej bariery.
Hermiona zrozumiała, o co profesorowi chodziło. Rozejrzała się między wszystkimi, gdyż wiedziała, że Harry ma być transportowany osobno.
-Gdzie on jest? - zapytała ciszej.
-Na górze w pokoju.
Ruszyła tam biegiem, a następnie wpadła z całym impetem do pokoju.
Harry podniósł swoją kudłatą głowę i spojrzał w jej stronę.
-Chodź na dół!
-Nie mam ochoty – odpowiedział znudzonym głosem.
Z racji tego, że nie miała czasu się z nim cackać, złapała go mocno za ramię i ciągnęła za sobą na dół.
-Ej, Hermiono, spokojnie, zostaw mnie już! - krzyczał po drodze, lecz ona nie odpuściła.
Przeprowadziła go przez środek i ustawiła przed Billy'm.
-Spójrz na niego – warknął Snape, a po chwili usłyszeli ciche pyknięcie.
Profesor od razu rzucił się do ratowania go, a Hermiona po chwili do niego dołączyła.
-Pomóc panu? - spytała, obrzucając wzrokiem wszystkie rany.
-Zatamuj wszystkie krwotoki.
Wyciągnęła swoją różdżkę i zajęła się najpierw największymi ranami. Była całkowicie skupiona na tym, aby jak najsprawniej wykonać swoje zadanie, jednocześnie nie przeszkadzając profesorowi. Prawie skończyła swoją robotę, gdy usłyszała głośny syk profesora.
-Granger – warknął, najwyraźniej bardo zdenerwowany.
Szybko spojrzała w stronę jego pracy.
Brzuch Billy'ego był praktycznie cały rozorany, razem z wnętrznościami. Krew była wszędzie, tryskając z każdego możliwego miejsca.
-Zajmij się żołądkiem i jelitami.
Spojrzała z lekkim przerażeniem na serce, które ledwo biło i było leczone przez Snape'a.
-Może lepiej będzie, gdy panu pomogę?
-Rób, co mówię.
Na początku ręce jej się trzęsły i wykonywała tylko te najprostsze zadania, aby nic nie popsuć.
Bardziej się skupiła, gdy przyszło jej zająć się mniejszymi ranami, które przeszkadzały w płynnej pracy narządów. Szybkim ruchem nadgarstka związała włosy i delikatnymi zaklęciami zajęła się tymi niewielkimi dziurkami w żołądku.
Wydawało jej się, że to wszystko trwa zaledwie chwilę, nie więcej niż dziesięć minut. Jednakże w momencie, w którym ktoś zaświecił lampy, zorientowała się, że na dworze jest już ciemno.
-Ile czasu już minęło? - spytała, lekko trzęsącym się głosem.
-Cztery i pół godziny.
Snape zaklął siarczyście.
-Zostaw już to wszystko i zajmij się drugą komorą.
Z przerażeniem spojrzała na serce, które ledwo biło, nawet wolniej niż wcześniej. 
-Jak to się dzieje, że on jeszcze żyje? - zapiszczała, ale od razu wzięła się do pracy. - To jest przecież niemożliwe.

-Magia – burknął.
Prawdopodobnie gdyby nie ta sytuacja, Hermiona zaczęłaby się śmiać, ale czuła na sobie taką presję, że ledwo poruszała rękami.
Rzuciła pierwsze kilka zaklęć, odprowadzając krew do odpowiednich miejsc, a następnie zaczęła powoli wszystko ze sobą spajać.
-CO TY ROBISZ? - wydarł się Snape, aż się wzdrygnęła.
-O co chodzi?
-Masz odessać czarną magię!
-Jaką... - w tym momencie zaklęła w taki sposób, jaki nigdy wcześniej jej się nie zdarzyło,
Musiała delikatnie otworzyć ranę, lecz gdy to zrobiła, zauważyła, że serce jest sczerniałe.
Przypomniała sobie najmocniejsze zaklęcia, które mogłyby pomóc jej w tej sytuacji i od razu zaczęła je rzucać.
-Co mu się dzieje?! CO SIĘ TAM DZIEJE?! - usłyszeli krzyki z korytarza.
Dochodziły stamtąd przez chwilę dźwięki krzątaniny, a po chwili do pokoju wpadła Ginny i podbiegła do sofy.
-BILLY! - wydarła się.
Dopiero w tym momencie dwójka czarodziejów zorientowała się, że nie są sami.
-Cicho siedź – warknął nauczyciel.
Hermiona w tym momencie była zbyt zaabsorbowana tym, co się dzieje w prawej komorze serca, aby jakkolwiek zareagować.
Gdy myślała, że już jej się udało, czarne plamy znowu się pojawiały.
-Panie profesorze, to nie działa – powiedziała płaczliwym, łamiącym się głosem.
-Wiem.
-To co mam robić?
Zapadła chwilowa cisza. Obydwoje zdawali sobie sprawę z tego, że go nie uratują.
-A jeżeli bym odessała czarną magię z innych narządów, to coś by to dało?
-A nie robiłaś tego?
Ręce dziewczyny zesztywniały, a po jej policzkach zaczęły spływać łzy.
Gdy Hermiona spojrzała na całe jego ciało, to zorientowała się, że jest jakby czarne i wątłę.
-To nie ma sensu – powiedział wreszcie Snape.
-Zróbcie coś! - wykrzyczała Ginny, którą ktoś teraz siłą wyciągał z pokoju.

W jednym momencie serce przestało bić. 

39 komentarzy:

  1. BILLYYYYYYY!!!!!!!!! Jak na początku napisałaś, że możesz się tylko szyderczo zaśmiać to spodziewałam się wszystkiego, ale nie tego! Teraz zamiast uczyć się z angielskiego, to będę myśleć o tym rozdziale... Ale wreszcie wrócił Sev <3
    Rozdział boski <3
    Luna

    OdpowiedzUsuń
  2. Matko!! On nie może umrzeć. nie. Nie zgadzam się. Rozdział świetny. Nareszcie pojawił się Sev, no i Voldemort, ale jego spławili. Opisałaś to cudownie. Pozdrawiam i życzę weny
    ~Olciak

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej nno!!! On ma żyć! Uwielbiam Severusa :* Cieszę się, że wrócił :D


    http://mojeminiopowiadania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie no masakra! Wybijesz całą populację rudych :D I ja teraz mam taki atak śmiechu, że nie mogę xD ale zostaw bliźniaków w spokoju i Molly też :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. W KOŃCU SEVERUS <3 ale szkoda mi Billy'ego...i Ginny ;_;
    rozdział świetny, czekam z niecierpliwością (codziennie sprawdzam czy nie dodałaś kolejnego :D ) na ciąg dalszy!
    powodzenia
    M.M. Van Snape

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniały rozdział. ♥ Tylko strasznie dołujący.
    Szkoda Billy'ego, tak go lubiłam. ;C Ale cóż, widocznie to ma jakiś głębszy, ukryty sens. Cieszę się, że Sevo wreszcie wrócił i to w wielkim stylu (smutne, że w takich okolicznościach).
    Moja reakcja na koniec rozdziału: "Ratujcie go! On nie może...! Cholera... No i umarł."
    Weny życzę :)
    P.S.
    Zdrowa już?

    OdpowiedzUsuń
  8. Mmmm...fajnie ,że jest Sev ,ale smutam bo Bill to kolejny z rodziny Weasley' ów który nie żyje :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie Bill, tylko Billy ;) W sensie, że Armstrong ♥

      Usuń
  9. Nieeee! Tylko nie Billy. :c

    OdpowiedzUsuń
  10. O Merlinie :cccc
    Ale nareszcie mój Severus! <33333 Dobrze,że nic mu nie jest :333 ~Ms.Snape

    OdpowiedzUsuń
  11. Witam!
    Wpadłam dwa dni temu na twojego bloga, linka znalazłam gdzieś na facebooku ;) I powiem ci, że nie wiem, co bym zrobiła, gdybym tu nie weszła!
    Masz talent, dziewczyno, wielki talent. Nie zmarnuj go, pisz, pisz jak najwięcej. Oczywiście, dokończ to opowiadanie (Sevmione forever! ♥), ale może zacznij pisać coś zupełnie swojego? W przyszłości mogłabyś spokojnie wydać książkę!
    Severus ♥ Kocham go. I bardzo podoba mi się sposób, w jaki przedstawiasz jego relacje z Hermioną. Po prostu bosko! Twoje opowiadanie doprowadza mnie do nieopanowanego śmiechu, tak, że rodzina patrzy na mnie jak na wariatkę, gdy chodzę po domu szczerząc się głupio, ale też prawie do łez (w końcu trzeba czasami płakać, a ja nie mam zbyt wielu do tego powodów, więc...) niektórymi scenami, jak np. śmierć Billy'ego :'(
    Jak mówiłam, pisz, pisz dalej, bo masz ogromny talent i nie zmarnuj go!

    Pozdrawiam i życzę dużo weny
    Always

    P. S. Zapraszam do siebie: http://always-said-snape.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. świetny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie wiem kto pisze te komentarze o twoim jakże świetnym talencie pisarskim, jednakże daleko Ci do ideału. Ludzie wychwalający Cię tutaj to zapewne tabuny gimnazjalistek zaglądających tylko do "Harry'ego Pottera" mimo, iż jest więcej wartościowych książek. W tekście jest kilka błędów logicznych, a w poprzednich braki podstawowej wiedzy m. in. anatomicznej. Mimo to życzę Ci weny, bo jak sądzę pisanie to sprawia Ci przyjemność. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie zaglądam tylko do Pottera, czytam dużo więcej książek.
      Pójdzie dziewczyna na studia z polskiego, to nie będzie już robiła błędów. A talentu nie nauczy się nigdzie, więc to on jest najważniejszy, a nie kilka błędów logicznych, ortograficznych, stylistycznych czy interpunkcyjnych. Każdy kiedyś zaczynał!

      Usuń
    2. Cieszę, że również zaglądasz do innych książek, a co do autorki bloga; bardzo daleko do ideału, a przez komentarze takie jak powyżej (nie chodzi mi o komentarz, do którego odpowiadam) może za bardzo pomyśleć, że pięknie pisze, a tak nie jest. Czy ma talent, czy nie; trudno stwierdzić. Czekam na jakiś bardziej ambitny tekst, gdzie wymyśli własnych bohaterów itd. Jak na razie jej zdolność pisania jest przeciętna, co i tak jest dosyć dobre jak na nasze czasy. A co do popełniania błędów; wydaje mi się, że na odwrót. Talent można popsuć wieloma błędami, a bez takowych przeciętny "pisarz" może stworzyć całkiem dobry tekst.

      Usuń
    3. Ja osobiście też zaglądam do większej ilości książek XD
      Co do błędów 'anatomicznych' - źle się wyraziłam i od razu panika.
      Logiczne - zauważam je, są tak jakby specjalnie robione, ja tu po prostu eksperymentuję.
      Sama uważam, że nie mam talentu, po prostu to lubię :D
      Każdy kiedyś zaczynał, błędów już i tak jest mniej niż na początku.
      Ale dziękuję za konstruktywny komentarz ^^

      Usuń
  14. To co piszesz nie pokrywa sie z charakterem bohaterow z ksiazki. Beznadziejne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, oczywiście, że nie ma >.<

      "-CO TY ROBISZ? - wydarł się Snape"

      "Co mu się dzieje?! CO SIĘ TAM DZIEJE?! - usłyszeli krzyki z korytarza.
      Dochodziły stamtąd przez chwilę dźwięki krzątaniny, a po chwili do pokoju wpadła Ginny i podbiegła do sofy.
      -BILLY! - wydarła się."

      "Nastała chwila ciszy, w której Voldemort powolnym krokiem zbliżył się do Hermiony i zaczął wyciągać dłoń w jej stronę.
      -Ta magia – wyszeptał pełnym żądzy głosem."

      "-Zostaw ją – odezwał się Billy, występując krok do przodu."

      Całkowity brak podobieństwa -.-

      Usuń
    2. Za dużo możliwych sytuacji i zachowań bohaterow nie zgadza sie z tymi z ksiażki.

      Usuń
    3. " Teoretycznie między nią a Ginny było już wszystko dobrze, ale nie zachowywały się tak, jak wcześniej. I chyba się tak nie czuły. Jeżeli kiedykolwiek do tego wrócą, to na pewno zajmie im to dużo czasu" Ochh, na pewno od razu byłoby jak dawniej, prawda?

      " Po profesorze Snape'ie, jak i reszcie Śmierciożerców, nie było dalej śladu. I głównie to zawracało jej głowę" Trudno żeby było inaczej - patrzyłaś na ich(SS/HG) dziwną "relację"?

      Gdy poszła do lasu - ty oczywiście wszystko byś przemyślała w Zamku pełnym podnieconych Świętami dzieciaków -.-

      Nie chce mi się kopiować więcej fragmentów, więc po prostu powiedz co Ci się nie zgadza, a ja spróbuje rozwiać twoje wątpliwości.

      P.

      Usuń
  15. WTF?? Co to wogóle jest?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Hmmm. Pomyślmy! Jest to opowiadanie, które czyta wiele osób! Jeżeli ci się nie podoba to wyjdź z tej strony i nie dodawaj komentarza, który jest g*wno warty i nic nie wnosi!

      Zirytowana Persefona

      P.S. "w ogóle" pisze się oddzielnie

      Usuń
    3. Wiele osób, które czytają tylko Harrego Pottera XD Gratuluję.
      Zirytowany Anonim

      Usuń
    4. Dobrze, a teraz może porozmawiajmy o mnie >.< Nie czytam tylko Pottera - zresztą tak się nie da, nie można w kółko czytać tej samej książki. Tak jak już mówiłam, lepiej żebyś Anonimie, nie komentował postów jeśli twój komentarz brzmi " WTF?? Co to wogóle jest?" Jeszcze napisane z błędem.

      Z. P.

      Usuń
  16. Ej no, ludzie!
    Ja rozumiem, że każdy ma inny gust itp., ale uważam, że krytyka powinna być konstruktywna. Wtedy autorka wiedziałaby co poprawić, a komentarze w stylu "WTF?? Co to w ogóle jest?" niczego nie wnoszą i moim zdaniem są zbędne ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Cześć!
    Przybywam w pokoju :) Wiem, że krytyka jest potrzebna, ale KONSTRUKTYWNA krytyka.

    Ok, a teraz o rozdziale

    Spodziewałam się czegoś innego po zapowiedzi, a tu takie BUM! I biedna Persefona histerycznie się śmieje... Wybijesz cały klan Weasleyów xDD Na razie nie mam nic przeciwko, tylko zostaw moich bliźniaków.
    Na razie brak czegokolwiek konstruktywnego,
    Persefona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyżby któryś z Anonimów postanowił się tak pięknie odwdzięczyć i skomentować dwa blogi - jeden mój, i jeden w którym uczestniczę?
      W przypadki jakoś dziwnie nie wierzę :)
      Rozbawiona Persefona

      Usuń
  18. Witam. Widzę, że nie tylko mi to "opowiadanie" się nie spodobało, a jak sądzę osoby te nie wypowiadają się w sposób konstruktywny, więc ja to zrobię. W tekście roi się od błędów językowych, stylistycznych itd. Szczerze to nie wiem czy większość osób czytających bloga to zauważa. Widać również małą wiedzę między innymi anatomiczną, gdzie Hermiona "wbijała sobie noże w nogi", a potem nic jej się nie działo. Według mnie blog jest mało wartościowy, o bezsensownej tematyce. I nie, nie jestem jedną z tych gimnazjalistek, która tylko "Pottera" czytała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jest konstruktywna krytyka! XD

      Usuń
    2. Z tym wbijaniem noży w nogi to źle to sformułowałam... Miałam na myśli to, że się nożem pocięła, jak żyletką XD

      Usuń
  19. Witam~
    Zauważyłam, że wiele osób bardzo narzeka na bezpodstawną krytykę, jednak ja chciałabym się bliżej przyjrzeć pochwałom. Mianowicie pochwały tak samo jak i krytyka muszą być uzasadnione, poparte jakimś argumentem. Tutaj takich jest bardzo mało. Prawie w ogóle nie widzę opinii uzasadniającej, bo "świetny rozdział" można tak samo wyrzucić do kosza jak "WTF? Co to w ogóle jest?". Według mnie potrzebne są komentarze i pozytywne i negatywne. Obydwa rodzaje komentarzy powinny motywować, a nie wywoływać burzę wśród ślepo zapatrzonych fanek bloga. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  20. niezłe to super rozdział powodzenia w pisaniu następnego

    OdpowiedzUsuń
  21. wow nigdy czegoś takiego nie czytałam powodzenia w pisaniu kolejnego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  22. Wspaniały a kiedy kolejny? ;p

    OdpowiedzUsuń
  23. Halo Anonimy, słuchać się tego anonima wyżej co gada o durnych pochwałach. Jak wam się podoba, to proszę; po kolei uzasadniać co wam się podoba!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko mi sie podoba ;p Moze to glupio brzmi ale tak jest. Podoba mi sie sam pomysl, jak i dialogi, opisy i wszystko co z tym blogiem zwiazane. Fajne jest to ze jak ktos juz wczesniej napisal nie pakujesz ich w piatym rozdziale do lozka tylko to wszystko ,,rozwlekasz". Mam nadzieje ze nie skonczysz zbyt szybko tego opowiadanie, bo wkrecilam sie juz na dobre :)
      Ps. Kiedy bedzie kolejny rozdzial? :))
      -Meg

      Usuń
  24. Super ale dodawaj czesciej rozdzialy bo ja tu fiksum dyrdum dostaje czekajac na nie ;D

    OdpowiedzUsuń