Spis treści

Prolog1 2 3 45 6 7 8910111213141516 17 18
19 202122 23 2425262728 29 30 31

poniedziałek, 4 listopada 2013

Rozdział 25.

Tak, wiem, że jest krótki.
Tak, wiem, że rzadko dodaję rozdziały.
Ale trochę się problemów nawaliło.
Ale teraz jest dobrze, co widać po słodkiej końcówce rozdziału.
W ogóle to dziękuję wam za to, że komentujecie i jesteście ze mną C:

Ona czuła po prostu za dużo.
Z jednej strony myślała o Ginny i wszystkich innych, których zdradziła lub którzy zdradzili ją. O rodzicach, Ronie, Harry'm, panie Weasleyu, a nawet pani Weasley.
Zaś z drugiej strony był Snape. Z jakiegoś powodu wywoływał u niej wyłącznie pozytywne emocje. Ich rozmowy stały się częstsze i przyjemniejsze niż wcześniej. A zdecydowanie zmienił się jego stosunek względem niej. Przestał być opryskliwy i niemiły, a stał się sarkastyczny. Potrafił z nią żartować i wymieniać się uwagami na tematy naukowe.
I musiała przyznać, że jej się to podobało. Przeciągała te rozmowy jak tylko mogła, odkładając nawet ćwiczenia nad jej magią na później. Była uzależniona. Od jego głosu, głębokiego i męskiego. Sarkastycznego uśmieszku, który wykrzywiał jego w taki sposób, jakiego nie można było określić konkretnym słowem. Jego wąskie, blade usta, które nagle zamieniały się niepełne półkole.
Nie raz sama wtedy zaczynała się uśmiechać i czuła coś, czego jeszcze chyba nigdy nie poznała. Jakby delikatny dotyk, wędrujący od jej serca w dół, powoli, spokojnie, aż przyprawiał ją o rumieńce na twarzy. To nie jest coś, co uczennica powinna czuć do swojego nauczyciela.
Ćwiczyła bardzo dużo i używała do tego różdżki Snape'a, gdyż swojej nie miała. Voldemort – pomimo wszystko – nie był taki głupi. Choć nie rozumiała, dlaczego jej nie zabił.
Coraz częściej czuła potrzebę bólu, lecz była to rzecz czysto fizyczna. Psychicznie starała się odpocząć i przygotować na rok szkolny.
Bo że wróci, było pewne, gdyż powoli wszystko wracało do normy.
Aż nadszedł pewien dzień.
Nie różnił się bardzo od innych, gdy wstała była już sama, więc zjadła śniadanie i zabrała się do nauki. Prawdopodobnie uczyła się więcej, niż inni, więc nie martwiła się o swoje oceny.
Ale potem wszystko się zmieniło. Gdy Snape już wrócił i po obiedzie usiedli w salonie, jego twarz nagle stężała, a jego dłoń powędrowała w stronę lewego przedramienia.
-Wezwanie – powiedział, po czym szybko wyszedł.
Została sama na długie godziny. Wiedziała, że na dworze jest już ciemno. I że wieje, że robi się chłodno.
Wiedziała, że się boi, że jest sama, że nie chce go stracić.
Słyszała głośne bicie swojego serca. Nie mogła uwierzyć, że tyle go nie ma, że siedzi sama w fotelu w jego salonie, że trzęsie się na myśl o tym, co może się mu stać.
Wiedziała, że patrzy się pustym wzrokiem w kominek, ale nie mogła nic na to poradzić. Gdy tylko próbowała się ocknąć, zrobić coś pożytecznego, nachodziły ją te straszne myśli. O tym co musiał robić i jak potem się czuł.
To było tak okropne, że w pewnym momencie zaczęła płakać. Sama nawet nie do końca wiedziała kiedy, ale po jakimś czasie poczuła, że łzy mocno zmoczyły jej koszulkę.
On nie mógł jej teraz zostawić, nie pozwoli mu na zachowanie się w tak samolubny sposób.
Lecz tym razem nie mogła nic zrobić. Nawet gdyby pobiegła do Voldemorta nic by to nie zmieniło, ewentualnie pogorszyło jego sytuację.
Dlatego zwijała się na fotelu i szlochała głośno, próbując wyrzucić z siebie złe uczucia.
Aż usłyszała trzask drzwi i dziwny łoskot.
Podbiegła do drzwi.
Były szczelnie zamknięte, lecz przed nimi leżało coś czarnego i dużego, lepiło się od dziwnej ciemnej masy.
Uklękła szybko przy nauczycielu, układając sobie jego głowę na kolanach.
-Jak się pan czuje? - zapytała, ocierając krew z jego twarzy.
Nie odpowiedział, lecz wyciągnął rękę w stronę swojej nogawki.
Powolnym, spokojnym ruchem, wyciągnął z niej podłużny kawałek drewna.
Jej różdżka.
Wzięła ją od niego szybko i spojrzała z niedowierzaniem w jego półprzymknięte oczy.
Miała ochotę płakać i krzyczeć, a jednocześnie dziękować mu ze wszystkich swoich sił.
Jednakże postanowiła, że uczucia nigdy więcej nie przeszkodzą jej w pomocy, pracy.
Nie popełni takiego błędu jak przy Ronie.
Lecz dalej się bała. Że nie ma na tyle magii, aby go uratować.
-Czy może pan mówić? - spytała niepewnie.
Z jego ust wydobył się nieokreślony pomruk, szorstki i cichy.
-W takim razie ja się panem zajmę – stwierdziła i zaczęła spokojnie oddychać.
Z jej różdżki automatycznie wypływały zaklęcia i wnikały w niego. Na początku był w okropnym stanie, lecz zdołała go doprowadzić do całkiem dobrego.
-Przeniosę teraz pana do...
Nie dokończyła, gdyż wstał, bardzo szybko i gwałtownie, po czym ruszył w stronę swojej sypialni.
-Jutro zaczynamy ćwiczenia o 8 – powiedział tylko, po czym zniknął.

Nie rozumiała, dlaczego się tak zachował. Czy czuł się zawstydzony tym, że mu pomogła? To pasowałoby do niego. A może nie chciał, aby mu dziękowała lub pragnął odpocząć w spokoju. Wszystko było do niego podobne.
Dlatego za piętnaście ósma opuściła swój pokój niepewnym krokiem, nie wiedząc, co ją czeka.
W kuchni na stole leżały kanapki, więc zjadła dwie, po czym ruszyła do salonu.
Gdy tylko do niego weszła, w jej stronę poleciała pierwsza klątwa.
Zaczęła się bronić, nie zdolna nawet krzyczeć, zszokowana. Przez długi czas była w stanie tylko się ochraniać i to w bardzo szybkim tempie. Odbijała zaklęcie po zaklęciu.
Aż poczuła, że daje sobie radę. Dostosowała swoje ruchy do zaklęć i krzyknęła:
-Co pan robi?!
Była oburzona i było to słyszalne w jej głosie. Drżącym, zdziwionym i lekko zdenerwowanym.
-Przygotowuje cię do walki – odpowiedział lekko, obracając się z gracją przed je klątwą.
-Ale dlaczego teraz? Dlaczego tu? O co chodzi?
-Śmierciożercy mogą cię wszędzie zaatakować – odpowiedział. - Musisz umieć się bronić.
Uchyliła się w ostatniej chwili przed niebieskim błyskiem, którego nawet nie umiała zidentyfikować.
-Dlaczego teraz? - krzyknęła, lekko zdesperowanym głosem.
-A kiedy byłby na to lepszy czas?
Przez chwilę starała się go jakoś zaatakować, jakoś znokautować, ale był dla niej zdecydowanie za dobry.
-Dlaczego pan się wczoraj tak zachował? - zapytała, czując łzy w oczach.
-Jak?
-Całkowicie mnie pan zignorował, to nie w pana... - Ucichła.
-Nie w moim stylu? Ależ, panno Granger, to jest właśnie w moim stylu.
Kolejne zaklęcie odbiła z cichym jękiem, bolały ją mięśnie.
-Ale dlaczego? Wcześniej to było coś zupełnie innego...
-Wcześniej chciałem panią jak najszybciej uzdrowić i wyrzucić z moich kwater. Teraz jest pani całkowicie sprawa, co widać w tym momencie. Nie lubię zostawiać pracy niedokończonej.
Zabolało.
Czuła, jak jej serce rozpada się na kawałki, jak łzy spływają gęstszymi strumieniami, a z ust wydobywają się głośniejsze jęki.
Bolało.
Najpierw Ron, potem Ginny i Harry, a teraz on. To nie mogła być prawda.
I to nie była prawda.
Spojrzała w jego oczy. Nie były gniewne czy opętane, lecz pełne jakiegoś uczucia, jakiego nigdy albo od bardzo dawna u niego nie widziała.
I zdała sobie sprawę, że jest tylko jeden sposób, żeby naprawdę przekonać się o co chodzi.
Gdy zaklęcie było dosłownie na wyciągnięcie dłoni, opuściła różdżkę i poczuła, z jaką siłą jest odrzucona do tyłu.
Uderzyła o jakąś ścianę, usłyszała gruchot własnych kości, a potem zobaczyła nad sobą Snape'a.
Na jego twarzy malowała się czysta panika, której nigdy nie pokazałby nikomu innemu. Schylił się i delikatnie wziął ją na ręce.
Gdy tak ją niósł w nieokreślonym kierunku, dotknęła dłonią jego twarzy.
-To nie jest prawda – wyszeptała. - Ja o tym wiem, ty o tym wiesz, po co to ukrywać?
Położył ją na czymś miękkim, starając się nie wyrządzić jej żadnej krzywdy, po czym szybko uleczył.
Gdy rozglądnęła się, zdała sobie sprawę, że znajduje się w jego sypialni, w jego łóżku, okryta jego kołdrą. Wszędzie pachniało nim.
-Może mi wytłumaczysz, o co chodzi? - spytała, nawet nie zauważając, że zwraca się do niego na 'ty'.
-Odpocznij chwilę.
-Nie chcę odpoczywać, chcę wiedzieć.
Uśmiechnął się wrednie.
-Wieczna Panna Wiem-To-Wszystko-I-Chcę-Wiedzieć-Jeszcze-Więcej – mruknął.
-A więc? - ponagliła go.
Pokręcił głową.
-To nie jest czas na taką rozmowę.
-Właśnie, że jest – nalegała. - Chyba, że wolisz wysłuchać kazania o tym, że przez mówienie co cię boli wszystko się ułoży.
-Niezła bujda, swoją drogą – mruknął zamyślony.
-Nie zmieniaj tematu.
Spojrzał na nią przesadnie zbolałym wzrokiem.
-Nie odpuścisz, prawda?
-Nie.
Pokręcił głową.
-Zwykle spóźniam się na spotkania i co... przyjemniejsze części mnie omijają. Ale że wczoraj byłem gotowy, to przybyłem wcześniej niż zwykle. Spotkanie się jeszcze nie zaczęło, nawet połowa Śmierciożerców nie przybyła. I jak zwykle były tam kobiety, młode, urodzone w mugolskich rodzinach. Zawsze umierały podczas zbyt brutalnych stosunków – powiedział, a jego twarz zmieniła się. Pojawiły się na niej zmarszczki, a w oczach widać było zmęczenie. Wyglądał bardzo staro. - Oczywiście musiałem z jednej skorzystać – nagle urwał i zamknął oczy. - Nie oczekuję, że dłużej tu zostaniesz. Jeżeli chcesz, to możesz nawet w tej chwili stąd wyjść – powiedział szybko.
Zmarszczyła brwi.
-Dlaczego miałabym stąd wyjść?
Spojrzał na nią zdziwiony.
-Nie czujesz obrzydzenia? Zniesmaczenia?
-Musiałeś to zrobić – powiedziała z przekonaniem. - Jedna kobieta, a cały świat czarodziejów... Dobrze wybrałeś.
Nie będąc pewnym swoich ruchów, położył się koło niej, nie zbliżając się zbytnio. Wyprostował nogi, a dłonie spoczęły na brzuchu.
Był tak blisko niej. Czuła jego ciepło, zapach.
A jednocześnie tak daleko.
-I to dlatego kazałeś mi ćwiczyć? - zapytała niepewnie, a jednocześnie przekonana co do swojej racji. - Żeby mnie nie złapali? Żebym tam nie trafiła?
-Zbyt dobrze mnie znasz – mruknął.
Poczuła, jak robi jej się ciepło na sercu, jak się cieszy, jak wielka ulgę je to sprawiło.
To było coś nieprawdopodobnego, tak innego niż ten zwykły Snape, że ją to wzruszyło.
-To kiedy masz zamiar wrócić do szkoły? - spytał po chwili ciszy, obracając głowę w jej stronę.
Zaparło jej dech w piersiach. Jego oddech owiewał jej twarz, a zapach sprawiał, że nie była w stanie myśleć normalnie. Jej głowę wypełniała pustka.
-Nie chcę w ogóle – odpowiedziała i już się nie powstrzymując, objęła ramionami jego szyję.
Zaśmiał się pod nosem, delikatnie oplatając ręce wokół jej talii.
-Panna Wiem-To-Wszystko...

-Oj zamknij się już – przerwała mu, układając swoją głowę na jego ramieniu. 

26 komentarzy:

  1. Świetny rozdział! Krótki, to prawda ale super! Czytałam inne rozdziały ale dopiero teraz skomentowałam. A więc : ortografia itp. super. Fajnie piszesz. Podoba mi się to. Lubię ten paring tak samo jak Dramione. Jak sięrozkręce podam link ;) Powodzenia i weny życzę :)
    ~Lusia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa, może kiedyś znajdę czas, żeby przeczytać i skomentować C:

      Usuń
  2. Świetny rozdział! Krótki, to prawda ale super! Czytałam inne rozdziały ale dopiero teraz skomentowałam. A więc : ortografia itp. super. Fajnie piszesz. Podoba mi się to. Lubię ten paring tak samo jak Dramione. Jak sięrozkręce podam link ;) Powodzenia i weny życzę :)
    ~Lusia

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne! Jak zawsze! Brak mi słów aby to opisać! Genialne, czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiem, że piszę to już setny raz, ale twoje blogi są naprawdę wspaniałe. Są na mojej liście zaraz po "bez cukru" :) Rozdział pierwsza klasa (jak zawsze ♥) a końcówka... awww :3 czytałam i uśmiechałam się jak głupia XD Weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mów to częściej, motywuje mnie to do pisania :D

      Usuń
    2. Hahaha, ok XD Twe życzenie jest dla mnie rozkazem :3

      Usuń
  5. Hehe...super. najbardziej podobało mi sie to że było słodko ale nie było to przesadzone...i ten sev...taki ludzki....ehhh on i brutalny stosunek XD pomijając....cudo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem jest za słodko, ale skoro wam się podoba, to nie może być źle XD

      Usuń
  6. piękny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział :) Końcówka genialna!! Nie mogę doczekać się następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne <3 Mój Severus <333 Genialne ! :33 Ja chcę następną notkę ! <33 :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Sevii ♥ Tak słodko na koniec... Ale nie martw się, nie przesadziłaś xD Taaak... Ja i pisanie konstruktywnych komentarzy... Marzenia ;33
    Pozdrawiam i duuuużo weny życzę
    Persefona z http://www.pamietnik-lestrange.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. W końcu *o*
    Alleluja, Nowy rozdział <3
    Zajebiscie. Jak zawsze z resztą c:
    Przepraszam, że dopiero teraz przeczytałam ale kiedy wstawiłaś rozdział to Grell uskuteczniał akcie spieprzania z domu i nie miałam jak przeczytać. ;#;
    Rozdział po prostu och i ach. Nie za słodko nie za hamsko. Idealnie jak zawsze. <3
    Tyle tych pozytywów że nie wiem co pisać na gacie Merlina :D
    Może o prostu weny? :3
    Grell
    Nya~ *.*

    OdpowiedzUsuń
  11. Jezusieńku świetny rozdział :3 Hermiona taka stanowcza :D I końcówka awww *-*

    OdpowiedzUsuń
  12. świetny rozdział czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozdział świetny, a zakończenie jeszcze lepsze :D
    Luna

    OdpowiedzUsuń
  14. Boski ! Najlepszy ! już 4 razy go czytałam ! :* NIe mogę doczekać się następnego ! Kiedy będzie ?
    Ulaa

    OdpowiedzUsuń
  15. genialny rozdział :**

    OdpowiedzUsuń
  16. Super rozdział, moim zdaniem wcale nie jest za słodko tylko w sam raz ;))

    OdpowiedzUsuń
  17. kiedy możemy liczyć na następny rozdział??? ^ ^ osobiście już się nie mogę doczekać !

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetny, świetny, świetny!!!!! Nie mogę się doczekać następnego!!! Z.

    OdpowiedzUsuń
  19. Świetny rozdział , prosze o zawiadamianie o kolejnych notkach przez gg 49147552 dzięki życzę weny , pozdrawiam Ayame :3

    OdpowiedzUsuń
  20. Kiedy nastepny rizdzial? normalnie sie uzaleznilam! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie! Kiedy nowe? ;#;
      cierpliwy Grell
      Nya~! *.*

      Usuń