Ludzie, błagam, nie zabijajcie! Ja wiem, że rozdziały są coraz krótsze, ale póki co robię to specjalnie. Z resztą wena jest coraz słabsza, a jutro zaczyna się rok szkolny. Dlatego na osłodę dostajecie rozdział :D
No i właśnie, potrzebuję pomocy: co zrobić, żeby wena wróciła?
Powodzenia w szkole i czekam na komentarze :D
Przymulający ból głowy nie
ustępował, raz na jakiś czas nabierał na sile, ale nigdy nie był
mniejszy. Cały czas była otępiała, nie wiedziała, co się z nią
dzieje. Czasami zapominała, że w ogóle żyje, nie czuła żadnej
części ciała i wtedy jedynie łacińskie inkantacje i czarne oczy
mogły jej pomóc.
Taki stan trwał już od kilku dni, ale
nie zdawała sobie nawet sprawy ilu, gdyż cały czas znajdowała się
w lochach. W ogóle nie mogła spać, co kilka godzin dostawała
jedzenie, ale i tak zbyt rzadko, bo dopiero gdy była tak głodna, że
nie mogła się podnieść z ziemi, dostała niewielki talerz z
chlebem i szklankę wody. Raz nawet próbowała ukryć trochę i
zostawić sobie na później, lecz oni zawsze o tym wiedzieli.
Gdy zostawała sama nie była w stanie
myśleć, jedynie patrzyła się tępo w ścianę. A gdy już od
wielkiego dzwonu mózg jej się włączał były to zwykle myśli
ponure, pełen cierpienia i śmierci. O wszystko się obwiniała. A
przede wszystkim chciała się stąd wydostać.
Ostatni raz, kiedy wypuścili ją z
celi, był w momencie, gdy próbowała uciec. Miała się wtedy udać
na męczące przesłuchanie u Voldemorta, lecz szybko się wyrwała i
rzuciła w stronę drzwi. Znalazła się nawet na żwirze, biegła co
sił w nogach, ale była jeszcze zbyt słaba i szybko dopadli ją
Śmierciożercy. Takich tortur, jakie nastały potem, jeszcze nigdy
nie przeżyła.
Od tamtego dnia Wężuś sam do niej
przychodził, torturował, pytał i wnikał w jej umysł. I właśnie
ta ostatnia czynność sprawiała jej najwięcej cierpienia, a za
razem ukojenia, bo potem zawsze przychodził Snape i musiał szeptać
te swoje zaklęcia.
Nie wiedziała, dlaczego nauczyciel
eliksirów tak na nią działa, ale widok jego czarnych tęczówek
był uzależniający.
Nie raz myślała, że to już naprawdę
koniec. Albo tortury były zbyt długie, albo była zbyt wyczerpana,
żeby normalnie oddychać i wtedy tylko otwarte oczy ratowały ją od
odpłynięcia.
Lecz, co było dziwne, zawsze ją wtedy
odratowywano. Voldemort z jakiegoś powodu nie chciał dać jej
umrzeć. Po prostu męczył ją, jak tylko umiał.
Wszystko to rwało okropnie długo.
Spytała się kiedyś nawet Wężusia (teraz myślała o nim tak
prawie cały czas) który dziś jest, bo nie chce się spóźnić na
rozpoczęcie roku. On jedynie się roześmiał i powiedział, że nie
wróci do szkoły, bo nie będzie w stanie. Nie wiedziała, czy
chodziło o jej stan fizyczny, ale przestraszyła się nie na żarty.
W pierwszym dniu jej pobytu tu, kiedy
prawie umarła, zdała sobie przecież sprawę, że naprawdę chce
żyć, więc nawet w najgorszych chwilach nie prosiła o śmierć,
tylko starała się wykrzesać z siebie jak najwięcej życia.
Była pewna, że oprócz żeber, ma już
złamany łuk brwiowy, kość udową, obojczyk i lewą rękę. Miała
też niezliczoną ilość zadrapań, a ten wielki, nieznany stwór z
posiadłości zostawił ogromne blizny w miejscach, w które wbijał
pazury. Była też przekonana, że ma na pewno wiele wewnętrznych
urazów. Nie była już w stanie chodzić o własnych siłach, ale
nie musiała, więc tylko leżała, czasami tylko siadała, lecz nie
było to zbyt wygodne, bo nie miała o co się oprzeć, a ściany
były zbyt oddalone.
Nie lubiła tych momentów, gdy zdawała
sobie sprawę, co się z nią dzieje, bo wtedy wszystko bolało
jeszcze bardziej, na szczęście tych chwil nie było wiele i były
to głównie momenty, gdy leżała sama na brudnej posadzce.
Ale zdarzyła się i chwila, w której
była w pełni pewna, co się z nią dzieje i wtedy była
torturowana. Był to jedyny raz, kiedy odwiedziła ją Bellatrix
Lestrange. 'Obudziła się' w momencie, gdy kobieta przestała się z
nią bawić zaklęciami. Przygwoździła ją swoim kościstym ciałem
do ziemi i zaczęła pytać o te same rzeczy, co Wężuś. Gdy nie
odpowiadała, dopadała zębami jej przedramię i chyba normalnie coś
tam jej robiła, bo bolało jak diabli i wtedy krzyczała tak głośno,
że aż dopadały ją bóle głowy. Po godzinie Bella zostawiła ją
i wyszła z twarzą całą we krwi Hermiony.
Dziewczyna wtedy zemdlała i ocknęła
się dużo później, bo wtedy rana na jej przedramieniu zmieniła
się w kolejną bliznę i tworzyła napis 'Szlama'.
Gryfonka zapamiętała tę chwilę jako
pasmo niekończącego się płaczu. Nie mogła się uspokoić i
nawet, gdy nie miała już czym płakać i cały czas wymiotowała, z
jej ust wyrywały się szlochy.
W brudnych, ciemnych i zimnych lochach
bardzo szybko zaczęła śmierdzieć jej wymiocinami i odchodami.
Wybrała sobie na to bardzo oddalone miejsce. Jednakże korzystała z
niego coraz rzadziej, bo dostawała coraz mniejsze porcje i nawet
zabrakło jej soków żołądkowych.
Jednocześnie nie widziała końca i
czuła, że się zbliża. Była już tak wyczerpana, że Voldemortowi
zostały zaledwie ostatnie chwile, żeby ją wykorzystać. Inaczej
umrze. A bardzo, bardzo tego nie chciała.
Gdy czasami leżała wyczerpana przy
kracie, miała nadzieje, że Snape zaraz zejdzie i zabierze ją stąd.
Gdziekolwiek, byle jak najdalej od tego miejsca.
I faktycznie, nadszedł taki dzień, że
zauważyła go na schodach. Miała wtedy odrobinę siły, więc
szybko usiadła. Gdy tylko wszedł, miała nadzieję, że ją weźmie
na ręce i stąd zabierze. Lecz on stanął nad nią i patrzył
nieprzenikliwym wzrokiem.
-Może mnie pan stąd zabrać? -
wyszeptała, gdyż od ciągłych krzyków bólu miała mocno zdarte
gardło.
Pokręcił głową.
-Jeszcze nie, ale to nie potrwa długo.
Przez chwilę wydawało się jej, że
wyglądał na czymś przygnębionego.
-To znaczy ile?
-Dwa, może trzy dnia.
Dla niej było to bardzo dużo czasu,
bo nie miała jak go liczyć, a na pewno jeszcze nie raz poczuje
ogromny ból.
-Czy ja kiedyś wrócę do normalnego
stanu?
Zapadła wtedy cisza i dopiero po
pełnej wyczekiwania chwili, oznajmił:
-Trudno powiedzieć.
Czuła, że unika odpowiedzi, bo znowu
patrzył gdzieś w bok.
-Co on ode mnie chce?
-Zobaczysz już niedługo.
Od tamtej chwili myślała już tylko o
końcu.
I tego też dnia wreszcie mogła
myśleć. Co prawda ból był wtedy trochę większy, ale nie
zwracała już na niego uwagi. Chciała tylko wymyślić coś, co
doprowadziłoby Severusa Snape'a do śmiechu.
Z tego, co pamiętała z ich ostatnich
chwil w tej pokręconej posiadłości patrzył na nią bardzo
uważnie, gdy się śmiała. Może uda się go tym zarazić?
Pomyślała też o tym stworze. Co to
mogło być? Jak i po co tam było? Czy Dumbledore pozwoliłby im
zostać w miejscu, w którym znajduje się takie coś?
Zauważyła też, że od tamtego
spotkania dłużej niż zwykle została sama i nie dostała nic do
jedzenia. Wtedy była na krawędzi.
Na początku zaczęło się tak, jak
zwykle – był zbyt słaba, żeby wstać. Miała otwarte oczy i
patrzyła się w brudny sufit. Potem już się nawet nie mogła
ruszyć. Cała skostniała. To ją zdziwiło, jeszcze nigdy nie było
tak źle. Potem zaczęła dygotać i przed oczami pojawiły jej się
mroczki. Gdy miała problemy z oddychaniem, ktoś poderwał ją z
ziemi.
.::.
Severus Snape był cały w nerwach.
Co prawda wiedział, po co
przyprowadził tu tą dziewczynę i czym to się może skończyć,
ale był niemalże przerażony jej stanem.
Niedługo przed końcem, dowiedział
się, po co Czarnemu Panu ona tu była potrzebna. Był to bardzo
podstępny plan, jeżeli chcecie znać jego zdanie. Szczególnie jak
na tego czarnoksiężnika, który wolał działać szybko i po prostu
dużo zabijać.
Na początku udawał, że jest tą
dziewczyną zafascynowany, żeby ułatwić Severusowi 'kłamanie
Dumbledore'owi'. Chciał, żeby wszyscy wiedzieli, że ta dziewczyna
jest specjalna i że nikt nie może jej ruszać. Gdy Greyback i
McNair przyprowadzili ją prawie martwą wściekł się, ale to
pomogło w realizacji jego planu. Miał zamiar ją wymęczyć jak
najbardziej się da, a potem wyssać z niej magię. Twierdził, że
mugolakom nie należy się ona, a skoro już ją jakoś uzyskali, nie
powinni się nią cieszyć.
Nie wiedział, jak temu zapobiec. Co
prawda Granger była potężną czarownicą, ale była tak
wyczerpana, że nie był pewny, czy w ogóle to przeżyje.
Z drugiej strony Dumbledore mówił mu
kiedyś, że ma jedynie dopilnować, żeby wróciła stamtąd żywa i
nie wychylać się. Miał taki zamiar, ale nie był pewny, czy to
jest dobry pomysł.
Gdy ostatnio się z nią widziała
wyglądała jak sama śmierć. Chuda, z cerą niemalże białą i
czarnymi obwódkami pod oczami. Gdy pomyślał o tym, co ja czeka, aż
się wzdrygnął.
Sam wykorzystał jak najlepiej pobyt
tutaj. Rozmawiał praktycznie z każdym Śmierciożercą, który
nawinął mu się pod rękę, tym samym upewniając swoją pozycję w
Głównym Kręgu. Mówił, że to tak dobrze rozmawiać wreszcie z
kimś inteligentny, wyśmiewał plany Dumbledore'a i popierał te
Czarnego Pana. Narzekał, że nigdy nie mógł zostać na dłużej i
z nimi porozmawiać.
Nigdy tak naprawdę nie zdawał sobie
sprawy, ile ich tu mieszka, ale przynajmniej połowa Głównego Kręgu
żyła w Malfoy Manor.
Stał się pupilkiem Czarnego Pana,
jeżeli wcześniej nim nie był. Naopowiadał mu takich rzeczy, że
nawet Merlin by się przestraszył. Wymyślił kilka akcji na wioski
pełne mugolaków, lecz pół człowiek, pół wąż się nie
zgodził. Twierdził, że ma inne plany, ale docenia jego
poświęcenie.
W zamian za to, jaki stał się
wylewny, zebrał mnóstwo informacji, a nawet nie potwierdzonych
plotek. Jak Narcyza i Bella się spiją, to nie mogą przestać
mówić. Zresztą nie tylko one. Im bardziej ludzie, a nawet sam
Czarny Pan, nabierali do niego zaufania, tym więcej mu mówili.
Podobno podejrzewano, że nie jest do
końca czysty przed Lordem, ale teraz wszystko stało się jasne, że
nie miał czasu i takie tam.
Miał już dość towarzystwa wariatów,
którzy cały czas by zabijali i torturowali. Wiedział, że nigdy do
końca nie uwolni się od pociągu do tego, lecz starał się z tym
walczyć, żeby nie pozabijać tych bachorów w szkole. Teraz jedynie
ostatkami silnej woli powstrzymywał zawalenie się tego wszystkiego,
co sobie wypracował.
A na dodatek wrzaski Granger było
słychać w całej posiadłości. Wszyscy wiedzieli, kiedy to się
zacznie i znajdowali sobie wtedy chwilę, żeby usiąść i
posłuchać. Banda obłąkańców.
Tak swoją drogą, to nie wiedział,
ile misji przypada innym Śmierciożercom. Jego zadaniem było tylko
szpiegować Zakon i wydawało mu się, że to jest bardzo
czasochłonne. Ale mylił się. Zabijanie jest co prawda
przyjemniejsze, ale dłuższe, jeżeli chce się takie osoby
wykończyć w taki sposób, żeby jak najbardziej cierpiały.
Czasami przypominała mu się jej mina,
gdy mówiła, że jest zdrajcą. Wiedział, że zrobiła to tylko po
to, żeby umocnić jego pozycję, ale ten wyraz twarzy śnił mu się
po nocach. I słowa, które krzyczała po śmierci Weasley'a. Po
jakimś czasie, gdy ochłonął, zaczęło do niego docierać, że
może tak naprawdę nie myślała, ale karcił się za takie myśli.
Severus Snape jeszcze nie znał nikogo, kto uważałby go za
normalnego, wartościowego człowieka. Bo po prostu taki nie był.
Wiedział, że powoli zbliżał się
koniec pobytu w wariatkowie. Granger męczyli coraz bardziej i trudno
było tego nie zauważyć. Jedzenie dostawała raz na dwa dni, a
tortury stały się częstsze.
Niedługo później wszyscy zebrali się
na spotkaniu.
ja po prostu kocham to opowiadanie!! Mam nadzieję że Hermiona jednak nadal będzie czarodziejką. Kocham w twoim opowiadaniu że tak długo to rozwijasz ;p że nie ma tak, że Snape i Hermiona już w 5 rozdziale wskakują do łóżka ;p Życzę weny ;)
OdpowiedzUsuńMnie tez sie podoba ten fakt :)))
UsuńWszstko zależy od planu autora i momentu, w którym zaczyna pisać. Czyli np.: jeżeli Sev i Miona się już kochają, ale o tym nie wiedzą i emocje biorą górę, to do łóżka lecą :3
UsuńSuper rozdział :-D Czytam od niedawna ale już pochłonęło mnie twoje opowiadanie! Chcę więcej ^^ Zapraszam też do mnie ;-) http://dracoihermionasielofciajaxd.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny :-D
Super!! Szkoda ze tak nią poniewierają ale może zakon wkroczy w odpowiednim momęcie?
OdpowiedzUsuńTak czy siak czekam an kolejny rozdział
Zapraszm do mnie. parring Sev+ niesforna bratanica dumbledore'a ;P
http://hogwart-z-punktu-widzenia-dumbledore.blogspot.com/
Świetny rozdział! Nie mogę się doczekać następnego, jestem bardzo ciekawa, co będzie! :-D Mam również, że w końcu Sev i Hermiona się pocałują! Z.
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział !! Czekam z niecierpliwością na kolejny i mam nadzieję , że wena cię nie opuści !!
OdpowiedzUsuńmojeminiopowiadania.blogspot.com
to opowiadanie jest SUPER nie wiem co ci poradzić na brak weny ale błagam NIE PRZESTAWAJ PISAĆ OPOWIADANIA! jest świetne
OdpowiedzUsuńNie przestanę c:
Usuńuff odetchnęłamz ulgą :)
UsuńCzekam na kolejny;))
OdpowiedzUsuńmam nadzieję że Hermiona pozostanie czarodziejką a co do opowiadania jest świetne :)
OdpowiedzUsuńPiękny rozdział. A co do nowej sytuacji Hermiony to jak ten zasrany Drops może pozwalać na to, żeby ją tak traktowali?! Jest takim samym dupkiem jak cała reszta Śmierciożerców -_- A co do braku weny to proponowałabym Ci, żebyś na jakiś czas zrobiła sobie przerwę w pisaniu. Czytaj książki, odpoczywaj i-niestety- ucz się. Wkrótce pomysły same przyjdą Ci do głowy. Pozdrawiam i życzę powrotu weny ;*/Jessica Monsterlight
OdpowiedzUsuńprzeczytaj jakąś dobrą książkę i wena powinna wrócić ;))
OdpowiedzUsuńWitam, witam.
OdpowiedzUsuńProsisz o pomoc by wena powróciła... Więc pomożemy ^^
Wraz z Tomkiem ( Mój bardzo bliski przyjaciel, czytamy razem tego bloga) mamy parę pomysłów. Więc tak:
1. Weź zeszyt i idź do parku i porozglądaj się, zacznij zapisywać co się tam dzieje. Zacznij o tym opowiadać. (Tak na dobry początek) - Draco
2. Weź usiądź w jakimś wygodnym fotelu, z kubkiem herbaty (czy też kawy lub kakao, jak kto woli) i się odpręż. Bez stresu i tak dalej. Myśl co może się stać w tym opowiadaniu. - Tomek
3.Myśl, myśl i myśl. Za dużo myślenia! Wyluzuj, Spotkaj się z przyjaciółmi ^^Draco
4. Poczytaj coś innego, Posłuchaj muzyki. Pan Wena w końcu przyjdzie- Tomek i Draco
5. Idź spać (mi we śnie przychodzą najlepsze pomysły.- Tomek)
6. Nie porzucaj bloga! Pisz dalej! Fani pomogą.
Mamy szczerą nadzieję że pomogliśmy w jakiś tam sposób.
"Wszystko to rwało okropnie długo."
A nie trwało?- Draco
"Spytała się kiedyś nawet Wężusia (teraz myślała o nim tak prawie cały czas) który dziś jest, bo nie chce się spóźnić na rozpoczęcie roku. "
Ach, ta Miona... Wiecznie tylko nauka... - Tomek
Pan Wena MUSI wrócić. Bo inaczej rozpoczniemy poszukiwania
Pozdro
Draco i Tomek
Biedna Hermiona, mam nadzieję, że plan Wężusia nie wypali i nie uda mu się odebrać Granger magii. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział ! Przygnębiający ale zajebisty. Pisz szybko, czekam na kolejny rozdział <3 <3 <3 /Anabeth
OdpowiedzUsuńNaprawdę, świetne opowiadanie ;) Znalazłam je niedawno, i zarwałam przez to nockę ;D Ale nie żałuje ;) No naprawdę, żeby w takim momencie skończyć - Foch. Ale taka złośliwość autora - nie no, żartuje ;p Weny życzę, dobrych wyników w nauce, i czego tam jeszcze sobie życzysz ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Deeba
Ja pisze nie na publikę ale tak do szuflady, jak nie wiem co mam pisać to :
OdpowiedzUsuń1. Jak juz się kładę spać ( ten moment gdy leżysz z zamkniętymi oczami ale myślisz za głośno żeby spać ) wymyślam różne historie.
2. Woda mnie uspokaja - w prysznicu , w kubku a najbardziej płynąca rzeka. Lubię szum morza i kranu w kuchni.
3. Myślę o wszystkich osobach które kocham, o miłych chwilach spędzonych z nimi i poprawiam sobie humor ( a czasem i sie dobijam i " nastrojuje )słuchając happysadu ^^ Jadąc na pozytywnej / dokującej energii piszę :3
Pozdro rozdział SWIETBY mr. Wena to za mało, czuje odwiedziny pansta Weny razem z dziećmi!
Aha,i powodzenia w roku szkolnym ^_^
~ cotellek
Usuń